Forum www.thepowerofedward.fora.pl Strona Główna
Autor Wiadomość
<   Koncik Pisarza / Fanfiction / Autorskie   ~   Dziesięć Przykazań 12.10 Rozdział TRZECI +++18
Melody
PostWysłany: Nie 13:27, 11 Paź 2009 
Miss of the Edward-Land [mod]

Dołączył: 10 Paź 2009
Posty: 547
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Z piekła rodem ; >
Płeć: Seksowna Wampirzyca


Wstawiam, bo wy się boicie swoich wstawiać, mojego ff-a.


DZIESIĘĆ PRZYKAZAŃ

Rozdział I Nierozważna i nieromantyczna
beta: pierwszy rozdział niebetowany. Ale następne będą.

ROZDZIAŁ PIERWSZY

-Kurwa, gdzie ja jestem? - powiedziałam do siebie zachrypniętym głosem. Nic nie pamiętałam, w głowie siedział mi tylko ogromny kac nic po za nim. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Otaczały mnie cztery błękitne ściany, na jednej z nich na wprost mnie wisiały kolorowe zdjęcia jakiejś siwowłosej babci i młodego mężczyzny koło trzydziestki. Odwróciłam głowę w lewo i zobaczyłam.. o kurwa kwiatki i motylki. Malowane farbami plakatowymi kwiatki i motylki. Ja pierdolę! Z kim ja spałam? Kim jest ten facet? Jeśli to w ogóle on... Szybko obróciłam głowę w stronę osoby nieznanej płci leżącej obok mnie. Uff... Mężczyzna, zajrzałam jeszcze pod kołdrę aby się upewnić. Hmm mężczyzna powiedziałam? Raczej chłopiec... i to ten ze zdjęć z babcią. Ale i tak satysfakcjonowało mnie to, że nie leżę tu z kobietą. I broń Boże nie miałabym nic przeciwko temu, tylko takie rzeczy wolałabym pamiętać. Podniosłam lekko głowę i szukałam wzrokiem swoich ubrań. Lepiej się stąd wynieść, zanim się obudzi- pomyślałam. Mój wzrok napotkał dwa pluszowe misie 'siedzące' na skraju łóżka. Może ma dziecko? To by chyba miał, kurwa zdjęcia bachorka, a nie jakiejś szczerbatej staruszki. A może te misie.. i ten cały pokój są tej siwowłosej? Ja pierdolę... Z tą myślą szybko wyrwałam się z łóżka i zaczęłam zbierać porozrzucane ciuchy. Po chwili biegania nago po pokoju poczułam się obserwowana. Odwróciłam się. O kurwa, śpiąca królewna się obudziła...
- Witaj, piękna! - facet uśmiechnął się. Spojrzałam na niego i wydusiłam z siebie jedynie:
- Hę?
- Tak, do ciebie mówię. - zachichotał.- zobacz jak na twój widok staję. - wskazał mi na swojego fiuta i uśmiechnął się z dumą. A ja rzuciłam mu niesmaczną minę.
- Co ty kurwa do mnie mówisz? Idź spać żołnierzu, powtórki nie będzie. - odpowiedziałam zakładając spodnie.
- Nie podobało ci się? - Nareszcie zszedł mu z twarzy ten chujowy uśmieszek.
- Seks jak seks, pewnie dobry, nie pamiętam. - zaśmiałam się ironicznie.
- Więc czemu nie chcesz powtórki?
- No, przecież ci wczoraj mówiłam, zawsze mówię, to jednorazowy wypad. Nigdy nie robię niczego z nieznajomymi dwa razy pod rząd.
- Nie mówiłaś. - powiedział smutny. A ja już byłam wkurwiona tą bezsensowną wymianą zdań, a na dodatek nie mogłam znaleźć reszty garderoby.
- No to kurwa teraz mówię. Ja pierdolę schowałeś mi tę bluzkę, czy jak?- krzyknęłam z furią.
Wskazał mi palcem na sofę w lewym rogu pokoju, na której leżała zagubiona rzecz.
- Jak masz na imię chłopczyku?- zapytałam, zawszę pytałam, tylko nigdy nie zapamiętywałam...
- Mike.
- Mike, Mike, Mike.. ciekawi mnie jedna sprawa. Mieszkasz tu sam?
- Nie, z mamą. - odpowiedział zmieszany. No to wszystko kurwa jasne. Bello, musisz lepiej dobierać seks partnerów. Uśmiechnęłam się z żalem i ubrana skierowałam się do drzwi pokoju, wyszłam przez nie. W domu było cicho, czyżby mamusi nie było? Nie zaraz... ja pierdolę. W kuchni stała jakaś kobieta. Spojrzała się na mnie i uśmiechnęła.
- Dzień dobry słoneczko! - że niby kto, ja?
- Dowidzenia siwowłosa. - powiedziałam znajdując drzwi wyjściowe z mieszkania i zaśmiałam się.

Że też nie wzięłam tego jebanego telefonu, jak zwykle go nie mam gdy jest potrzebny. Musiałam się pofatygować i iść na przystanek autobusowy. Tam czekałam około DWUDZIESTU minut. Och, pierdolona komunikacja miejska. Na moje szczęście przystanek, na którym wysiadałam znajdował się parę metrów od mojego domu. Umierałam już głodu więc prawie wbiegłam do swojej kuchni. Zaczęłam robić jajecznicę. Gdy nagle zdziwiła mnie cisza. Dom dzieliłam z Alice moją najlepszą przyjaciółką i jej bratem Emmettem. Dochodziła jedenasta, a tu jak.. nie mam pojęcia gdzie może być cicho, jak w grobie?
Zazwyczaj w każdą sobotę telewizor był już włączony. Na razie się tym nie przejmowałam, skończyłam przygotowywanie posiłku i zaczęłam go konsumować. Nagle uświadomiłam sobie, że mój kac wcale nie był taki ogromny jakim myślałam, że był. Wręcz już o nim zapomniałam. Gdy skończyłam jeść, powędrowałam do swojego pokoju po telefon komórkowy i zobaczyłam cztery nieodebrane połączenia i dwie wiadomości. Połączenia były głównie od Alice i jeden od mojej matki. Później kliknęłam na sms-y
" Daj sobie spokój z Mikem, facet kocha kwiatki i mamę nad życie, wiem bo już miałam okazję się z nim bliżej poznać. PS Nie jest warty świeczki ; )" od Alice. Och gdybym tylko wzięła telefon ze sobą, nie miałabym tego nieprzyjemnego poranku dzisiaj.
Wiadomość druga:
" Zadzwoń jak wstaniesz, gdziekolwiek jesteś. W razie czego jestem w Caffe Machine"
Ach nasza, czyli moja, Alice i Emmetta ulubiona kawiarnia. Serwują tam najlepszą kawę na świecie. Aż poczułam nagłą chęć na takową. Szybko wzięłam prysznic, przebrałam się w coś luźniejszego i poszłam do miejsca gdzie była Alice. Zobaczyłam ją przez szybę budynku. Była w trakcie, spoglądania na nowego jakże zajebistego kelnera. On nie pozostawał jej dłużny, non stop uśmiechał się do niej.
Wraz z moim wejściem, zadryndał ten mały, brzęczący dzwoneczek, co to ludzie takie wieszają nad drzwiami. Alice szybko odwróciła głowę w moją stronę i uśmiechnęła się. Wskazała ręką na siedzenie obok, nerwowo mnie pospieszając.
- No, zamawiasz coś? - zapytała cały czas gapiąc się na 'nowego'. - Zamów coś, proszę.
- Alice, nie możesz z nim po prostu porozmawiać?
- Ach.. zamówiłam już 3 kawałki ciasta, więcej nie zmieszczę, zamów coś.
- Przyszłam na kawę, więc masz szczęście.
Zrobiłam znaczący gest prosząc 'nowego' o podejście. Ani razu nie spojrzał się na mnie, byłam trochę zawiedziona. A już liczyłam na jakiś poranny numerek. Nie miałam już dużej ochoty patrzeć jak tak na siebie...patrzą.
- Kawę sypaną, kawałek szarlotki, a dla koleżanki - popatrzałam na Alice i uśmiechnęłam się- daj swój numer telefonu Romeo.
Ten spojrzał na mnie zdezorientowany.
- No co, kurwa, nie mam zamiaru patrzeć jak się do siebie ślinicie. Albo się pieprzycie albo nie. Decyzja należy do was, ja bynajmniej chcę swoją kawę. - Alice spiorunowała mnie wzrokiem. - a no i ciastko.
Chłopak pośpiesznie odszedł od stolika.
- No i co? Ja pierdolę, wystraszyłaś go!- wysapała do mnie zdenerwowana przyjaciółka.
- Sory, mam dziś zły dzień. Gdybym wczoraj wzięła ten jebany telefon byłoby kurwa wspaniale. I nie musiałabym pieprzyć tego.. jak mu tam... Mike.
Alice zaśmiała się głośno.
- Poznałaś mamuśkę?
- Mówisz o siwowłosej? - zachichotałam- jest całkiem fotogeniczna- A widziałaś te misie?
- O tak. Pan Ogromny, jak stwierdził Mike, lubi oglądać seks na żywo więc, siedział na końcu łóżka.. i oglądał. - parsknęłam śmiechem- za to Pan Wpychacz jest całkiem niezły w te klocki. - spojrzałam na przyjaciółkę szeroko otwartymi oczami.
- Ja pierdolę, tylko mi nie mów, kurwa, że miałaś trójkąt z misiem i Mikiem.
- Ciszej, nie wszyscy muszą o tym wiedzieć! - zachichotała. W tym momencie z uśmiechem skierowanym do brunetki siedzącej obok mnie 'nowy' wręczył mi kawę i ciastko.
- Alice jesteś pojebana.- powiedziałam z obrzydzeniem.
- Uwierz mi Pan Wpychacz był lepszy od Mike. A jak tam twoje wspomnienia?
- Nic nie pamiętam, kompletnie nic. Nawet nie wiem co się wczoraj działo, a do tego w ogóle nie mam kaca!
- Czyli nie dowiemy się, czy tym razem Pan Ogromny też się udzielał? - zaśmiała się. Na szczęście skończyłam już jeść, bo inaczej już bym wypluła to co miałabym w ustach. Pokazałam jednym ruchem ręki, że proszę o rachunek. 'Nowy' podszedł i dał mi karteczkę z wypisaną sumą do zapłaty. Lecz po sekundzie wyrwał ze swojego notatniczka jeszcze jeden papierek i podał Alice, po czym skierował się w stronę łazienki. Alice uśmiechnęła się z satysfakcją.
- Poczekasz chwilę? - spytała.
- Tylko się pospiesz. To ma być tak mega szybki numerek Alice. Nie będę tu długo czekać.
Poszła w tym samym kierunku co kelner. Zobaczyłam, że zostawiła tamtą karteczkę na stoliku wzięłam ją i odczytałam:


"Mam na ciebie ochotę, wielką ochotę. Czekam w męskiej.
Mój nr na przyszłość to 555-555-555,*
Jasper"

Zostawiłam pieniądze na stoliku i wyszłam przed lokal zapalić papierosa. Parę minut później przyszła do mnie Alice.
- I jak?
- Zajebisty, wzięłaś karteczkę z numerem?
- Będzie drugi raz?- zapytałam podając jej papierek.
- Będzie jeszcze nie jeden. - zachichotała.
Nie odwzajemniłam śmiechu.
Moje życie kręci się wokół męskich tyłków, przypadkowego seksu, alkoholu, mojej pracy i dziesięciu bardzo ważnych zasad, jedną z nich to: "Tylko jednorazowe numerki"
Dlatego też nie podzielam zdania Alice, ja nie szukam miłości. Miłość to jedno wielkie gówno.
- Miłość do jedno wielkie gówno - powtórzyłam na głos swoją myśl.
- Bells, wszyscy muszą srać. - na jej słowa parsknęłam śmiechem. Co za porównanie!
Doszłyśmy do domu, Alice usiadła przed telewizorem, a ja postanowiłam zadzwonić do matki. Jak znam życie to będzie chciała żebym ją odwiedziła.
- Renee, słucham?
- Cześć, mamo!
- Och, Bella, córeczko! Dzwoniłam do ciebie! Dlaczego nie oddzwoniłaś? - No, a co ja kurwa właśnie robię?
- Byłam zajęta mamuś.
- Jak tam w pracy? Masz już zaplanowane jakieś sesje zdjęciowe?
- Mam za tydzień. Jeśli chcesz możesz mi towarzyszyć. Francois się ucieszy. Po ostatnim razie cały czas cię wychwala.- usłyszałam chichot.
- Bells, tylko wiesz, żadnych sesji w bieliźnie! Ja się do tego nie nadaję.
- Za tydzień mam zdjęcia do Elle w długich sukniach wieczorowych.
- To świetnie, chętnie się przyłączę- Renee tryskała radością- jeśli nie masz nic przeciwko, rzecz jasna!
- Jeśli jesteś zainteresowana to 28 czerwca mam sesję do Playboya, bez bielizny... - zaśmiałam się.
- Nie masz jakiś zahamowań, przed mówieniem tego własnej matce?
- Nie, nie mam przed tobą sekretów. Ale przy okazji informuję cię żebyś nie kupowała tej gazety dla Phila, chyba, że ma mnie oglądać nago... - O Kurwa, wyobraziłam sobie mojego ojczyma podniecającego się na moje zdjęcia w gazecie... fuuuj!
- Bells, muszę kończyć zadzwoń jeszcze kiedyś. Albo nie wpadnij do mnie na jakiś czas skoro i tak nie masz teraz zdjęć. Och, Scarlett się ucieszy! - A tak moja siostra... Renee po rozwodzie z moim ojcem Charliem, poślubiła Phila i rok później urodziła mu córeczkę.
Scarlett miała ma już siedem lat, jest ode mnie dziewiętnaście lat młodsza. Po tej krótkie matematyce stwierdziłam: Bells, jesteś już stara...
- Dobrze mamo. Zobaczę co da się zrobić, może Alice się ze mną wybierze. Kocham cię, paa. - i rozłączyłam się. DosiadłaM się do siedzącej na starej kanapie przyjaciółki i zaproponowałam
obejrzenie filmu. Alice usatysfakcjonowana dała mi do ręki jakieś romantyczne gówno.

- Co myślisz o Dumie i Uprzedzeniu? - zapytała uśmiechnięta.
- To to pojebane coś z happy endem?
- Tak.
- Może być, nie mam dziś nastroju na nic innego.
Przez następne sto minut obżerałyśmy się popcornem przy tym gównie. Ach, żeby życie było takie piękne... Co ty pierdolisz, Bella?
Po filmie zaproponowałam Alice wyjazd do Phoenix. Strasznie ucieszyła ją perspektywa ponownego zobaczenia siostry. Postanowiłyśmy wyjechać już jutro w południe. Razem z Alice zarabiałyśmy całkiem dobrze, ja jako modelka, a Alice jako projektantka. Miałyśmy dosyć luźne zawody. Więc mogłyśmy sobie pozwolić na chwilowe wakacje. Zadzwoniłam jeszcze do Emmetta i poinformowałam go o wyjeździe. Ledwo odebrał był.. a raczej byli bardzo zajęci z Rosalie. Są ze sobą od bardzo dawna, nawet nie pamiętam kiedy to się zaczęło. Ciekawi mnie tylko dlaczego nie mieszkają razem.
Dochodził już wieczór. Jakieś pół godziny temu zaczęłyśmy się pakować.
- Alice, czy ty w ogóle masz zamiar wziąć jakieś spodnie?
- W Phoenix jest 35 stopni Bella ! Po co mi spodnie?
To była jedyna wymiana zdań jaką udało nam się przeprowadzić podczas tej nudnej czynności. Ja byłam już spakowana, jednak moja przyjaciółka nie.
- Skończysz to kiedyś, kurwa? -zapytałam zdenerwowana.
- A co cię to? - odburknęła.
- Chcę iść do Inferno. Mam ochotę na jakiegoś przystojniaka, którego chociaż zapamiętam.
- Wiesz.. -zaczęła niepewnie- Ja już się umówiłam.
- Ja pierdolę, na ma to jak ty... kto jest tym, kurwa szczęściarzem?
- Jasper. - powiedziała rozmarzonym głosem i westchnęła zamyślona. Jaki znowu Jasper?
- Kto?
- No ten kelner z Caffe Machine!- Aaa ten...
- Przecież dopiero co go pieprzyłaś!
- Nie ważne. Mam znowu na niego ochotę. Był takie delikatny...
- Delikatny w cztery minuty.. no co ty nie powiesz...- powiedziałam z sarkazmem.
- Spierdalaj. - pokazała mi środkowy palec- Wybieram kolację z Jasperem.
- Aha, czyli najpierw się pieprzycie, a później idziecie na romantyczną randkę.- zaśmiałam się.- Czy to nie powinno być na odwrót?- Doprawdy.. komiczne.
- Zamknij się już i chodź, pomogę ci się ubrać jak człowiek. Ile chcesz dziś zaliczyć?- rozmowa o seksie szła nam bardzo prosto. Jak byśmy rozmawiały o tym co dziś chcemy ... zjeść. Zaśmiałam się w duchu ze swojej myśli.
- Przynajmniej dwóch. - uśmiechnęłam się.
Alice dobrała mi odpowiedni strój na tę okazję. I wyszłam, chwilę później moja przyjaciółka pojechała do.. jak mu tam.. Jaspera.. moim samochodem. Ja nigdy nie brałam ze sobą samochodu, naoglądałam się reklam pod tytułem " Piłeś, nie jedź!". A zazwyczaj piję, to mówi samo za siebie. Powoli spacerkiem przeszłam do klubu Inferno. Było mi cholernie zimno w tej krótkiej spódniczce, nie zaraz w tym krótkim kawałku czarnego materiału. A co do mojego stroju... Dobrze, że nauczyłam się perfekcyjnie chodzić na obcasach w innym przypadku już miałabym połamane nogi. Moje dzisiejsze buty miały wysokość czternastu centymetrów! Nie byłam zbyt wysoka, więc dobrze w nich wyglądałam. Przed wejściem do klubu szybko poprawiłam ręką swoje długie, brązowe loki, przejechałam usta czerwoną szminką i weszłam do zatłoczonego pomieszczenia.
Budynek był strasznie zadymiony od papierosów. W tle rozbrzmiewała jakaś głośna piosenka. Podeszłam do barku i puściłam oczko do barmana, już mnie znał, nawet bardzo dobrze. Nie spałam z nim, to był jeszcze dzieciak. Tak mi się zdawało. Znał mnie z widzenia, w Inferno byłam częściej niż w domu. Nie musiałam mówić co chcę, bo już zdążył mi podać moją ulubioną Margaritę*.

_________
*Margarita- drink z tequili, likieru i soku z limetki lub cytryny.

Uśmiechnęłam się do niego. W zasadzie, czemu nie? - pomyślałam.
- Chłopcze, ile ty masz lat? - krzyknęłam do niego.
- 25. - zawołał z drugiego końca baru, podając coś jakiejś blondynce.
- To ty nie jesteś taki malutki. - powiedziałam raczej do siebie. Pokazałam mu ręką żeby do mnie podszedł.
- Słodki jesteś. - uśmiechnęłam się zalotnie.
- Jeśli chcesz, mam przerwę dziesięciominutową za chwilę.- Hmmm.. nie marnuje czasu.
- Czekam w męskiej, pospiesz się.- Łatwo poszło.. Grzeczny chłopiec.
Powoli skierowałam się ku łazienkom. Po drodze zlokalizowałam jeszcze parę smacznych kąsków i zakodowałam sobie w pamięci żeby ich później obejrzeć z bliska. Weszłam do wc. Inferno miało jedne z najlepszych męskich łazienek jakie w życiu widziałam. Były przede wszystkim czyste, każdego wieczoru i te nieskazitelnie białe kafelki polepszały efekt. Przejrzałam się w lustrze, jeszcze raz użyłam szminki. Po chwili do pomieszczenia wszedł.. zaraz jak on ma na imię?
- Jak cię zwą?
- Jacob, Jake. - uśmiechnął się i pociągnął mnie za sobą do kabiny.
- Ale wiesz..- nie zdążyłam dokończyć, bo mi przerwał.
- Że to jednorazowy wypad. - dokończył i dodał - Słyszę to od ciebie co wieczór jak mówisz innym facetom, zdziwiłem się jak nie powiedziałaś tego wczoraj temu blondaskowi.
- Och.. Mike. - Zrobiłam zniesmaczoną minę. - Bo mi przejdzie ochota na seks i wrócą wymioty!
Pośpiesznie przycisnął swoje wargi do moich. Trochę za brutalnie, według mnie, ale się nie wtrącam. Ściągnął mi bluzkę i błądził rękoma po moich piersiach. Wywołał u mnie falę jęków, gdy wziął mój sutek do ust. Kazałam mu szybko ściągnąć spodnie, zrobił to, a przed oczami ukazał mi się jego nabrzmiały penis, nie był monstrualnych wielkości, ale zdawał się być całkiem zadowalający. Zjechał ręką do mojej kobiecości i wsunął rękę pod koronkowy materiał. Który szybko zsunęłam z nóg. Miał bardzo sprawne palce, podróżowały po mnie, raz w środku, raz na zewnątrz, to było jak tortury. Ciche jęki wydostały się z moich ust. Próbował je zagłuszyć całując mnie już trochę delikatniej. Odciągnęłam jego rękę od mojego ciała, każąc mu przy tym we mnie wejść. Zrobił to szybko. I poruszał się pośpiesznie. W trakcie naszego dzikiego seksu, ktoś chyba wszedł do łazienki, ale szybko się wycofał słysząc nasze jęki. Jake doszedł. Ja chwilę po nim. To nie był mój najprzyjemniejszy orgazm wydusiłam z siebie jedynie ciche "Boże". Podczas szczytu nie wykrzykiwałam imion moich partnerów. Po pierwsze dlatego, że szybko je zapominałam, przez co mogłam się pomylić, co byłoby niegrzeczne. A po drugie, nie chciałam żeby sobie coś pomyśleli, że mi na nich zależy czy coś. Taka moja kolejna zasada...i nie zamierzam jej łamać.
Stałam z zamkniętymi powiekami. Ten seks nie był najgorszy, chociaż bywały lepsze. Postanowiłam podnieść mu samoocenę i wyszeptałam:
- Byłeś zajebisty, Jake. - spojrzałam się na niego.
- A ty niczego sobie. - zachichotał. Uznałam to za kiepski żart.
- A teraz spierdalaj i zrób mi gin z tonikiem.
Wyszedł, a ja założyłam właśnie ostatnią część garderoby. Postanowiłam dać sobie spokój z bielizną i wrzuciłam ja do swojej kopertówki. Będzie łatwiej, wygodniej i szybciej.-pomyślałam.
Przypomniałam sobie, że ten chuj Jake, nawet nie uraczył mnie pytaniem czy zażywam tabletki antykoncepcyjne. Dupek. Chciał zostać tatusiem? Na jego szczęście brałam takowe. Zazwyczaj faceci, z którymi sypiam mają gumki, albo zadają tamto pytanie o zabezpieczenie. Muszę mu kiedyś zrobić żart, że jestem w ciąży, a później opierdolić za to, że był taki nie rozważny. Tak, na pewno to zrobię!
"Poukładałam się" przed lustrem i wyszłam z łazienki.
Podeszłam do Jacoba po mój gin z tonikiem nawet nie raczyłam spojrzeć nawet jednym okiem na tego dupka.
Poszłam w tłum i szukałam poprzednio znalezionych facetów, ale nie było ich. Tańczyłam trochę w miejscu, aż nagle poczułam czyjąś dłoń na pośladku, już się przymierzałam do spoliczkowania tego frajera, ale gdy się odwróciłam zobaczyłam coś pięknego. Aż odebrało mi mowę. Wysoki, zielonooki mężczyzna właśnie uśmiechał się do mnie zalotnie. Byłam gotowa go opierdolić, za ten "czuły geścik", ale był tak śliczny, że sobie odmówiłam. Nie, no zaraz Bella! Nie będziesz skurwielowi, zajebiście przystojnemu skurwielowi, pozwalać na obmacywanie cię bez pozwolenia.
- Kurwa, chyba ci się ręka zgubiła! Tak bardzo chcesz być wykastrowany, idioto?
- Och, widzę księżniczka ma cięty język.
- Spierdalaj! - rzuciłam gniewnie. Debilko! Przecież nie chcesz żeby spierdalał, taki mężczyzna nie może się marnować.
-Obydwoje wiemy, że tego nie chcesz. - powiedział mi do ucha, inaczej bym nie usłyszała przez muzykę. Kurwa, przejrzał mnie.
- A czego według ciebie chcę?
- Tylko jednego, skoro przychodzisz w takiej krótkiej spódniczce w dodatku bez majtek... To ty byłaś przed chwilą w łazience prawda? Musiało być całkiem przyjemnie- zaśmiał się tak seksownie.. ja pierdolę Nie dość, że cały jest seksowny, że jego głos jest seksowny, to jeszcze się, kurwa seksownie śmieje!
- Nie było tak jak mogłoby się wydawać. - odpowiedziałam głośno i szybko dodałam uwodzicielskim głosem- Gdzie mnie zabierzesz ogierze? - zapytałam go. I zdziwiłam się na moją nagłą zmianę nastawienia.
- O widzę, że już humorek wrócił.- rzucił mi jeszcze bardziej seksowny łobuzerski uśmiech.
- Nie gadaj tyle. To gdzie idziemy? Mieszkam blisko..- zaproponowałam
- Prowadź księżniczko.- złapałam go za rękę i poprowadziłam do wyjścia.
Szliśmy szybkim krokiem w ciszy. Nagle wiatr podwinął mi miniówkę do góry, a ja się kurwa zarumieniłam. Mój towarzysz zachichotał, ale na widok mojej zdenerwowanej miny stłumił śmiech.
- Jak cię zwą księżniczko?
- Skąd ci się wzięła, kurwa ta księżniczka. Wybacz, ale nigdy nie mówię swojego imienia. Nie wydaje mi się to potrzebne. - kolejna zasada.
- Lubię znać imię partnerki.
- Ja też... partnera. Więc jak zwą ciebie, ogierze? - spytałam uśmiechnięta. Dopiero teraz spostrzegłam, że wciąż trzymam jego rękę, natychmiast ją puściłam i odwróciłam wzrok, zrobiło mi się dziwnie gorąco.
- Też nie mówię swojego imienia.
- No, dobrze nieznajomy, jesteśmy.- wskazałam na dom po prawej. Ucieszyłam się, że światła się nie paliły, bo to by oznaczało, że Alice jest w środku. Weszliśmy do salonu. Ja skierowałam się do kuchni po dwa kieliszki i butelkę wina. Nastrój jest ważny. Gdy weszłam do salonu, nieznajomy siedział na kanapie. Siedzieliśmy trochę w ciszy, znudziło mi się więc wzięłam sprawy w swoje ręce. Usiadłam na nim w rozkroku i naparłam na niego usta. Ach, co za smak! Przygryzłam jego dolną wargę, na co on jęknął. Jego wargi były takie idealne, chwilę potem stoczyliśmy walkę o dominację naszymi językami. Jego ręce biegały w tą i z powrotem z mojego uda na talię, po chwili zaczął masować moje piersi. Szczypał moje twarde sutki, a ja wydawałam z siebie ciche jęki. Nagle przerwał.
- Tylko jeden raz. - powiedział, a ja zdenerwowałam się, bo to była moja kwestia.
- I nigdy więcej, ogierze. Wiem na czym to polega. A teraz bierz mnie!
Po moich słowach wpił się w moją szyję, wędrował ustami po moim obojczyku. Podniosłam ręce dając znak żeby zdjął ze mnie bluzkę, zrobił to. Spojrzał się na moje piersi i uśmiechnął się. Byłam taka dumna z moich maleństw. Spodobały mu się. Włożył swoją ciepłą dłoń pod moją miniówkę i gładził moją kobiecość. Gdy wdarł się we mnie, wydałam z siebie ciche " Och". Szybko poruszał ręką, ale ja nie chciałam dojść w ten sposób, więc odsunęłam od siebie jego dłoń i wróciłam do całowania. Wreszcie nie odrywając od niego ust, odpięłam jego koszulę. i rzuciłam gdzieś w kąt. Błądziłam rękoma po jego nagim umięśnionym torsie, muskałam wargami jego brzuch. Gdy zjechałam ustami niżej poczułam materiał dżinsów, prawie natychmiast próbowałam je rozpiąć... i o kurwa, po raz pierwszy w czasie seksu trzęsły mi się dłonie! Nieznajomy widząc, że nie mogę sobie poradzić, pomógł mi w rozbieraniu go. Ściągnęłam pospiesznie jego bokserki i otworzyłam szeroko oczy.
- O kurwa. - Czy ja to powiedziałam na głos?! Najwyraźniej tak, bo mój towarzysz wręcz pękał z dumy. On był wielki.. nie, wróć OGROMNY. Złapałam jego przyrodzenie w dłonie i masowałam. W odpowiedzi słyszałam tylko głośnie jęki. Postanowiłam trochę zaszaleć i wzięłam jego penisa w usta. Jak ja dawno nie robiłam loda- pomyślałam. Muskałam go swoimi wargami. I gdy już nie mogłam wytrzymać kiedy znajdzie się we mnie, wstałam odrzuciłam na bok spódniczkę. Nieznajomy w tym czasie ułożył się wygodniej, usiadłam na nim i powoli go w siebie wzięłam. Zaczęłam wolno się poruszać stopniowo przyspieszając tempo. Odrzuciłam głowę do tyłu i pojękiwałam. Mój towarzysz wziął w swoje dłonie moje piersi i wyrabiał z nimi różne cuda, wydając z siebie te same dźwięki co ja. Poruszałam się już szybko i gdy poczułam zbliżający się koniec. Nieznajomy powiedział szybko:
- Edward.
- Bella.- odpowiedziałam, nie zdając sobie sprawy z popełnionego właśnie błędu.
Dochodziliśmy razem w tym samym momencie. W szczycie ja wykrzyczałam imię Edwarda, a on moje. Leżeliśmy jeszcze chwilę przytuleni do siebie, zrobiło mi się zimno więc sięgnęłam po leżący na sofie obok koc i przykryłam nas.
I mimo tego, że w zaledwie godzinę złamałam dwie ważne zasady w moim życiu, zasnęłam kurewsko zadowolona z siebie, z wielkim uśmiechem na twarzy, tak samo jak mój towarzysz.


Komentujcie.
Rozdział drugi dam po jakimś komentarzu. ;D


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Melody dnia Pon 14:34, 12 Paź 2009, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
chochlica1
PostWysłany: Nie 14:26, 11 Paź 2009 
Kapral Kot w Butach

Dołączył: 10 Paź 2009
Posty: 790
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Seksowna Wampirzyca


No to wiadome, że ja kocham dzieło mojej Marcelinki ;D

Jest zajebiście wulgarne, kontrowersyjne, pełne seksu i KOCHAM TO:D Lubię takie ff... Bella to totalna sucz, ale cóż. Jej seks z Edwardem był zaje, oczywiście Smile I bardzo mi się podobał, wiadomo.

Ale ta ciąża później, to łooooo. Bo ona w niej była nie? ;D

W każdym razie czekam na nowe rozdziały i jestem ciekawa, co z tym zrobisz Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
yeansgirl
PostWysłany: Nie 14:37, 11 Paź 2009 
Queen of Edward [admin]

Dołączył: 10 Paź 2009
Posty: 532
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z objęc mojego Boga <3
Płeć: Seksowna Wampirzyca


Marcelinko mojaa !
Wiesz, że ja to kocham, tak? Bo ja to kocham!
Lubię takie yhh... ostre fanfy. Ty wiesz. Choch ty nie spojleruj tutaj!
Cóż, szczeże mówiąc nie czytałam tutaj tego rozdziału. Wybacz, ale po jakiego ogra miałam to robic skoro i tak go już czytałam?
Bella sucz jakich mało... Jak można tak życ? No, ale cóż to postac wyimaginowana przez Ciebie i mam nadzieję, że ty nie chciałabyś tak życ xD
Dobra bo to chaotyczne, a admin powinien dawac przykład, niee?
Weny!


Pozdrawiam,
yeans-girl


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Melody
PostWysłany: Nie 15:16, 11 Paź 2009 
Miss of the Edward-Land [mod]

Dołączył: 10 Paź 2009
Posty: 547
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Z piekła rodem ; >
Płeć: Seksowna Wampirzyca


ROZDZIAŁ DRUGI- Kto zje więcej AKA Pasztetowa

Nie wiadomo jak znalazłam się na zielonej polanie u boku młodego mężczyzny.. , greckiego boga, Edwarda. Wokół mnie rosły piękne, małe stokrotki i latały kolorowe motylki. Gdy obróciłam się do mojego towarzysza, na jego miejscu leżała siwowłosa.
Uśmiechała się do mnie i powiedziała: " Witaj słoneczko!" po czym wstała i zaczęła uderzać metalowym narzędziem w garnek, co spowodowało głośny hałas. Zawołałam, żeby się zamknęła, ale ona była coraz głośniej. Aż nagle, całkiem przypadkowo otworzyłam oczy, obudziłam się i zobaczyłam stojącą nade mną Alice robiącą to samo co robiła babcia w moim śnie.
- Pojebało cię?! - wychrypiałam ,a przyjaciółka przestała hałasować i zachichotała. Próbowałam się podnieść, lecz coś… a raczej ktoś, mocno trzymał mnie w objęciach. Obróciłam się i zobaczyłam nie kogo innego jak..
- Edward- ponownie krzyknęłam, trochę za głośno, bo mój piękny towarzysz, aż się obudził.
- Co jest kurwa?- powolnie otworzył oczy i spojrzał na mnie.- Bella? Ja pierdolę.
-Możesz przestać mnie przytulać, proszę.- powiedziałam, ale nawet nie zdążył mnie puścić, bo właśnie Alice przybiegła i podała mu rękę.
- Cześć. Jestem Alice. Wybacz za ten hałas, ale wyjeżdżamy dziś z Bells i nie chciałam, żeby zaspała.- oznajmiła to tak szybko, że ledwo usłyszeliśmy.
- Edward. - odpowiedział i odwzajemnił powolnie gest z podaniem ręki.- Wyjeżdżacie?- zapytał bezinteresownym tonem.
- Tak do Phoenix, na parę dni. Do rodziny Belli.
- Może jeszcze mu powiedz, którym samolotem lecimy? Przecież go to nie interesuje.
Obrażona przyjaciółka wróciła do kuchni przyrządzać.. coś co tam sobie przyrządzała. Edward zorientowawszy się, że nadal ma mnie w ramionach, szybko mnie puścił i podniósł się do pozycji siedzącej. Ja zrobiłam to samo. Tkwiliśmy tak parę minut w ciszy. Próbowałam coś powiedzieć, ale za nic nie mogłam wymyślić tematu do rozmowy. kurwa.. kolejna zasada.. nie rozmawiaj więcej niż to konieczne. O mały włos jej nie złamałam.
- Edward- powiedziałam, gdy w tym samym momencie on powiedział moje imię, dosyć często nam się to zdarzało... za często.
- Mów pierwsza.
- Myślę, że powinieneś już iść.- szybko dokończyłam. Na moje słowa Edward chyba posmutniał, nie za bardzo zrozumiałam dlaczego. Wstał i zaczął zbierać swoje ubrania. Całkowicie przypadkiem zobaczyłam jego przyrodzenie i już miałam ochotę zaprosić go do sypialni, ale przywróciłam swoje myśli na ziemię.- Chciałeś coś powiedzieć.. - nagle przypomniałam sobie o tym.
- To nie istotne. Nie zobaczymy się już, prawda?- spojrzał się na mnie, popatrzył głęboko w oczy, mogłam w nich zobaczyć tyle żalu... nie rozumiem.. nie podobało mu się? Kurwa, dla mnie to był najlepszy seks w życiu!
- Nie.- odpowiedziałam trochę zdenerwowana na niego, za tę minę.
- Pa, Bello. - rzucił wychodząc przez drzwi.
- Do zobaczenia- powiedziałam mu szybko i nagle zrozumiałam sens swoich słów. - Żegnaj- poprawiłam się, ale już nie usłyszał.
Siedziałam goła na tej kanapie dopóki nie przyszła Alice.
- Och, już sama- posmutniała- a myślałam, że zjemy w czwórkę. - powiedziała cicho. - Ubierz się!
- W celu?- zapytałam i już miałam nago powędrować do swojego pokoju, kiedy zanalizowałam, co przed chwilą powiedziała moja przyjaciółka.
- Powtórz, proszę.
- Co mam powtórzyć?- Alice wzrokiem przyglądała się uważnie.. podłodze.
- Nie udawaj idiotki. Ja, ty i Edward to trzy, nie cztery osoby. Emmetta nie ma więc, kurwa albo z twoją matematyką coś się popierdoliło, albo...- poszłam szybko do kuchni. Zobaczyłam siedzącego przy stole kochanka przyjaciółki. Patrzył się na mnie i szybko odwrócił wzrok. Przypomniało mi się, że jestem goła. Kurwa...
- Cześć Bello. - Kurwa, kurwa, kurwa. Dla ciebie Pani Nieznajoma, człowieku.
Pobiegłam do salonu i okryłam się kocem.
- Zaprosiłaś go do domu?! Do reszty cię popieprzyło? I skąd on zna moje imię?!- krzyknęłam na nią w miarę cicho, żeby ten tam nie usłyszał.
-Ty mogłaś zaprosić Edwarda, a ja nie mogłam Jaspera?
- Ja go nie zapraszałam na herbatkę, tylko uprawiałam z nim seks, idiotko!
- U Jaspera była mała powódź, więc przyszliśmy tutaj, no i ten... i zasnęliśmy... i wcale nie słyszeliśmy jak uprawialiście seks- powiedziała szybko i tak cicho, że prawie nie usłyszałam. Prawie robi wielką różnicę..- Obudziliśmy się i teraz robię śniadanie.
- Wy tu byliście? Przez ten cały czas? - przyjaciółka ostrożnie potaknęła.
- Ja pierdolę. - wykrzyczałam teraz już głośno - Alice!
Usiadłam z powrotem na kanapę i leżałam chwilę w bezruchu. Musiałam się uspokoić, inaczej zabiłabym ją paznokciami tu na miejscu. Wzięłam parę głębszych oddechów i policzyłam od 10 w dół. Wreszcie spojrzałam na Alice.
-Nie ma co się kłócić, prawda? Idę się ubrać. A ty zrób mi coś do jedzenia- powiedziałam łagodnym i spokojnym tonem.- proszę. -dodałam. Bo grunt, to kurwa kultura!
Alice pobiegła do kuchni, a ja na górę.
Weszłam do łazienki. Oddam królestwo za gorący prysznic...namydlając się, przypomniałam sobie dotyk Edwarda na moim ciele. I nagle zrobiło mi się mokro między nogami...wyszłam, porzucając tym samym wszystkie myśli o moim ogierze. Halo?! Bells, chyba się zapędziłaś! Jakim TWOIM ogierze? Hm?!
Ubrana w dres, zeszłam na dół do kuchni. Usiadłam przy dużym drewnianym stole, koło Alice. Przez parę minut panowała cisza, z rodzaju tych irytujących "cisz".
Po przygotowaniu posiłku przyjaciółka podała mi talerz z jajecznicą, uśmiechając się przy tym skromnie. Nałożyła sobie i jej... kim on właściwie dla niej jest?.. Hmm…. i jej człowiekowi. Ha, brzmi to przekomicznie.
- Więc... - powiedziała przyjaciółka.- nie obrazisz się jak Jasper jeszcze chwilę zostanie? - spojrzała się na mnie błagalnym wzrokiem.
- Spoko.- Właśnie Jasper, on nazywał się Jasper...
- Dzięki Bells, jesteś kochana.- przytuliła mnie i pocałowała w policzek.
- Taaa. - na sekundę spojrzałam na tego jej faceta. O kurwa, jak on na nią patrzy... jakby chciał ją zjeść! Ale nie tak brutalnie, tylko tak jak najłagodniej, żeby mógł ją mieć na wieczność i na własność. Bells, jakie porównanie. Dziś twój mózg działa jakoś inaczej. A nie.. zaraz.. on zawsze tak działa. Idiotka.
- O której lecimy? – zapytałam, połykając przepysznego naleśnika z syropem.
- O 15:30.- spojrzałam na zegarek na żółtej ścianie. Dochodziła siódma. Ja pierdolę.. a mogłam jeszcze spać w tych ciepłych ramionach...
- O której, kurwa? - prawie się udusiłam jedzeniem - Obudziłaś mnie siedem godzin przed lotem, w godzinach prawie, że nocnych i jeszcze stwierdziłaś, cytuję: "Nie chciałam, żeby zaspała"? Powiedz, że to jakiś sen.
- Osiem.
- Co, kurwa osiem?!
- Obudziłam cię osiem godzin przed lotem, nie siedem. - powiedziała prawie szeptem, w tej chwili najprawdopodobniej żałując, że nie ugryzła się w język.
Miałam ochotę ją czymś zadźgać, najlepiej czymś tępym żeby bardziej bolało. Jasper był wyraźnie rozbawiony zaistniałą sytuacją. Szczerze mówiąc, nawet go trochę polubiłam, pomijając tę chwilę, w której śmiał się z mojej czerwonej ze złości twarzy. Wstałam od stołu. Gdybym tam jeszcze chwilę posiedziała, pewnie bym po prostu wybuchła. Tak właściwie nie wiem za co jestem na nią wściekła. No dobra, za tą matematykę, ale czy za coś jeszcze? Przecież nie chciałam spać, w dosłownym znaczeniu, z Edwardem. Prawda? Nie chciałam?
Wyszłam do ogródka. Po drodze minęłam jakieś zwiędłe kwiatki. Trzeba by ściągnąć tą ciotę, tego tam maminsynka. Jestem pewna, że zna się na kwiatach i na innych kolorowych rzeczach. Wyciągnęłam z kieszeni bluzy papierosa. Powoli zaciągałam się tym paskudztwem, gdy już skończyłam wyrzuciłam go w zwiędłe roślinki. Zrobiła mi się straszna ochota na drinka. Bells, ty pijaczko! Dżentelmen nie pije przed dwunastą! Kurwa, przecież ja nie jestem dżentelmenem. Weszłam na chwilę do domu. Założyłam ulubione wąskie dżinsy i pierwszą lepszą bluzę jaka wpadła mi w ręce.
- Wychodzę. - rzuciłam szybko schodząc ze schodów.
- Wrócisz do 15?
- Nie, kurwa, nawalę się tak, że nie będzie mnie przez tydzień.- Alice spiorunowała mnie zdenerwowanym wzrokiem. - Będę za godzinę- dodałam widząc obrażoną przyjaciółkę ( A ona za co się obraziła?! ) i wyszłam.
Powoli spacerowałam mokrym od kałuż chodnikiem. Całe Forks. Rano ulewy, po południu burze, a w nocy gorąco tak, że można chodzić w bikini. Postanowiłam wpaść do Inferno.
Na początku nie byłam pewna, czy to na pewno ten klub. W tle grała cicha muzyka, przy barze siedziało jedynie dwóch mężczyzn ...Hmm .. przystojnych dwóch mężczyzn… a cały lokal wręcz świecił pustkami. Nigdy nie byłam tu tak wcześnie. Nawet nie wiedziałam, że to jest otwarte, o tej godzinie. Za to wreszcie mogłam ocenić wystrój mojego ulubionego miejsca. Wieczorami przeszkadzał dym papierosowy.
Ściany były czarne, cały budynek był czarny i w środku, i na zewnątrz. Meble też miały ciemne kolory. Teraz dopiero, na własne oczy, mogłam zobaczyć te wygodne sofy, na których miałam przyjemność uprawiać seks. Ach, pamiętne czasy. Było bardzo... ciekawie, biorąc pod uwagę otaczający nas wtedy tłum. Nas, czyli mnie i mojego partnera, no bo przecież nie pieprzyłam się sama... na środku klubu. Najśmieszniejszy był fakt, że nikt nie zwrócił na to zajście, uwagi. Tak sądzę.
Za barem stał.. ten jak mu tam.. no co wczoraj pieprzyłam się z nim w łazience. Nazwijmy go Dupkiem. No więc, zobaczyłam Dupka i nabrałam ochoty na zrobienie mu tego zajebistego kawału, co go wczoraj wymyśliłam. Ten o ciąży.
Usiadłam na wysokim krześle, uśmiechając się do Dupka. Gdy odwrócił się sięgając po kieliszek, puściłam oczko tym dwóm kolesiom. Byli bardzo zadowoleni. Z nich dwóch na dziś, wybrałam wyższego, siedzącego po lewej, blondyna. Ale chwilowo będzie musiał poczekać. Dupek wrócił do mnie z przygotowaną Margaritą. Posmutniałam w duchu na myśl, że się jej nie napiję. Odsunęłam drink od siebie i zrobiłam poważną, zmartwioną minę.
- Sok pomarańczowy.
- Sok? Czy ja na pewno rozmawiam z.. w sumie nie wiem jak się nazywasz... powiesz mi jak masz na imię?
- Nie, nie powiem. I przynoś, kurwa ten sok, musimy pogadać.
- O czym? – powiedział, idąc po napój- Myślałem, że nie gadasz z byłymi partnerami.- no fakt.
No to będę z nim rozmawiać tylko tyle, ile to będzie konieczne. To jest dopuszczalne. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Ach, jestem taka pomysłowa i mądra! Nie biorąc pod uwagę matematyki...
Wracając do mojej okrutnej zabawy... Szybko zakryłam usta dłonią i wyleciałam do łazienki. Tam zamknęłam się w kabinie i głośno udawałam, że wymiotuję. Musiał to usłyszeć! Spytał się " Wszystko okej?". To było głupie pytanie.. chyba doszedł do niego dźwięk przypominający rzyganie... no to ja się, kurwa pytam. Jak rzyganie może być okej?! Odburknęłam głośno "Nie!". Spuściłam wodę i wyszłam z kabiny. Dupek czekał przed toaletą.
- Co ci?
- No właśnie o tym chciałam pogadać.
- Nie bardzo rozumiem... - rzekł zmieszany. Biedaczysko, ale będzie miał minę jak mu powiem o tej mojej, tak zwanej ciąży.
- Najpierw przypomnij mi jak się nazywasz.
- Jake.- Dupek bardziej pasuje.
- Więc, Jake. Nie wiem jak jaśniej to.. wyjaśnić, ale …- może to rozświetlę.. chyba naprawdę mam coś ze słoneczka... - Użyłeś wczoraj gumki?
- Nie, chyba nie. - otworzył szerzej oczy i spoglądał to na mnie, to na mój brzuch. Chyba załapał.
- Czekaj, czekaj, sok, wymioty, brak zabezpieczenia, o kurwa! Jesteś w ciąży!- na twarzy zrobił się śnieżnobiało- zielono- fioletowo- kolorowy.- Ja pierdolę, powiedz, że to jakiś jebany żart. - po pierwsze: Nie pierdol, bo ci się rodzina powiększy. Oj żart nie na miejscu...po drugie: o moim zajebistym poczuciu humoru dowiesz się później, cierpliwości, a po trzecie: wcale nie jest jebany!
- To jeszcze nie jest pewne, nie sprawdzałam. Ale wiesz, kobiety czują takie rzeczy. - miałam ochotę wybuchnąć śmiechem, trochę zaczęłam się o niego martwić.. .
Wyglądał jakby zaraz miał umrzeć, zmartwychwstać i znowu umrzeć.
- Koniecznie kup test i powiedz mi o wyniku jutro!
- Nie rozkazuj mi, kurwa!- krzyknęłam- Jutro mnie nie będzie. Wyjeżdżam na parę dni.
- Więc, jak przyjedziesz to przyjdziesz do Inferno i powiesz mi o wyniku, tak? Proszę.
- Ja pierdolę, a widziałeś, żeby mnie tu kiedyś nie było? Przychodzę do tego klubu tak często, jak tylko życie mi na to pozwala. I nie stresuj się tak, będzie dobrze, mały.
Zostawiłam Jacoba przed toaletą i szybko podeszłam do blondyna. Wyszeptałam mu do ucha, że jeśli chce, to czekam pięć minut na tyłach klubu. Na moje szczęście był tam daszek, który chronił przed deszczem. Zapaliłam papierosa, ale nie zdążyłam spalić całego, bo blondyn przyszedł do mnie i zaczął mnie całować. Nie byłam odpowiednio ubrana na seks. Miałam bardzo ciasne rurki.. nie wiem jak on je ze mnie zdejmie... Całował mnie i całował, aż mi się trochę znudziło, chciałam seksu, a nie cackania się! Jednym ruchem rozpięłam i ściągnęłam mu spodnie, on niestety musiał się bardziej pomęczyć. Mogłam przysiąc, że słyszałam jak wyszeptał "Jak ty w to weszłaś?". Ale puściłam mu to płazem. Po paru minutach udało mu się zrzucić ze mnie niepotrzebne rzeczy. Podniósł mnie lekko, a ja owinęłam się na nim jedną nogą, drugą stałam na palcach. Wszystko działo się jakoś za szybko. Ma szczęście, że zdążyłam dojść, bo bym mu dała wpierdol. Kurwa, tak szybko, że szybciej się nie da. Ledwo poczułam swój orgazm, za to on był wniebowzięty. Gdy już skończyliśmy ten nudny seks, ubraliśmy się. Kurwa, dochodzi do tego, że seks mnie nudzi! To chyba przez Edwarda, podniósł progi.
- Jak się nazywasz?
- Taylor, a ty?- Taylor Pędziwiatr. To był chyba mój najszybszy seks, z tych które pamiętałam, rzecz jasna.
- Nie istotne. Która jest godzina, Taylor?- uśmiechnęłam się.
- Za dziesięć dziesiąta. - Bells ty dziwko! Seks przed dziesiątą, ba, przed klubem, z człowiekiem, którego imienia, kurwa, już nie pamiętasz?!. Puszczalska... nie, wróć.. ty jesteś nimfomanką! Jak ja kocham swój nałóg...
Ale się zasiedziałam, nie było mnie dłużej niż mi się wydawało. Poszłam do domu. Dziś dobry humor nie był moim towarzyszem. Po drodze myślałam o Edwardzie. Miałam wielką ochotę na powtórkę, ale zasady to zasady. Nagle zaczęło lać, podbiegłam pod najbliższe drzewo, żeby się schować. Bóg mnie chyba nie kocha, bo sekundę później ”strzeliły” pioruny. Hmm a jeżeli się dobrze orientuję, to nie można stać w miejscu, w którym właśnie stoję w czasie burzy. Ruszyłam swoją dupę spod tego zielonego gówna i biegłam ile sił w nogach. Zdyszana i przemoczona stanęłam w korytarzu. Alice przyglądała mi się ze zdziwieniem i zapytała:
- Pada? - Kobieta Geniusz, kurwa.
- Nie, kurwa spociłam się! - Usłyszałam chichot z salonu. Rzuciłam Alice pytające spojrzenie.
- Jasper. - odpowiedziała. Westchnęłam. Oby się nie zakochała.. to najgorsza choroba jaka może człowieka dopaść.
Siedzieliśmy w trójkę, przez kolejne godziny przed telewizorem. Alice włączyła jakąś gównianą komedię romantyczną, później następną. Musiałam się męczyć oglądając obściskującą się parę kochanków i gówniane filmy jednocześnie. Fuj. Fuj do kwadratu.
Po obejrzeniu tych gównianych produkcji filmowych Jasper zamówił taksówkę. Postanowiliśmy jechać razem, my na lotnisko, a on do domu. Gdy już usłyszeliśmy nadjeżdżający pojazd, zadzwonił mój telefon.
- Słucham?
- Dzień Dobry. Pani Swan?- odezwał się cieniutki kobiecy głos.
- Tak.
- Z tej strony Jessica Stanley, była sekretarka pana Francois Mauleur. Zobaczyłam w terminarzu, że jest pani umówiona na sesję zdjęciową w najbliższym czasie.
- Mogłaby pani przejść do sedna, naprawdę, w tej chwili nie mam czasu.
- Już, to ważne. Pan Mauleur zmarł na atak serca- szeroko otworzyłam oczy i wypowiedziałam bezdźwięczne " Co?".- Znaleźliśmy zastępstwo na jego miejsce.
-O rzesz kurwa!- krzyknęłam, a zaraz potem przeprosiłam szybko kobietę.
- Nie szkodzi. Tak, więc chciałabym panią powiadomić, że nowy fotograf przełożył sesję na koniec tego tygodnia z powodu braku czasu w tamtym terminie. Czy to pani odpowiada?
- Kiedy? - Spojrzałam na Alice, która niemal natychmiast posmutniała.
- Za cztery dni, w piątek o godzinie dwunastej po południu.
- Dobrze, będę.
- Więc do zobaczenia.
- Do zobaczenia. - rozłączyłam się i stałam chwilę w ciszy, Francois to był, nie dość, że mój ulubiony fotograf, to jeszcze świetny przyjaciel. Łza skapnęła na mój lewy policzek. Mówiłam, że miłość to gówno, pomyłka, zgon bliskiej osoby jest bardziej gównianym gównem. To zadziwiające jak łatwo jest kogoś stracić. Wstrząsające, ale podobno w ciągu minuty umiera 250 osób. Śmierć to jakaś pieprzona gra, pierdolona wyliczanka, na kogo padnie na tego bęc...Z zamyśleń wyrwał mnie krzyk taksówkarza:
- Jedzie pani, czy nie!?
- Spierdalaj człowieku!- i się rozpłakałam.
Alice podeszła do mnie i spojrzała na mnie zaniepokojona.
- Bells, kochanie, co się stało?
- Francois zmarł na atak serca. - wychlipałam.
- To przykre, ale przecież ty nigdy nie płakałaś.. nawet po śmierci swojego ojca*.
- No to teraz płaczę!- krzyknęłam. Chociaż Alice miała rację, ja nie płaczę, nigdy.
- Co z wyjazdem?
- Nie mogę jechać, mam przełożoną sesję na ten tydzień. Przykro mi Alice.- powiedziałam spokojnym głosem. Mój stan emocjonalno-psychiczny szybko się zmienił, nie miałam już łez na twarzy, jedynie rozmazany tusz. Dziwne.
- Trudno, będzie następny raz. Poradzisz sobie sama, czy mam z tobą zostać?
- Jedź gdzieś z Jasperem i bawcie się dobrze. Ja sobie poradzę.- wzięłam nasze walizki i przyciągnęłam je do domu.
Poinformowałam o zaistniałej sytuacji mamę. Powiedziała, że nie może tak szybko przyjechać, więc odpuści sobie sesję. Poplotkowałyśmy trochę i pożegnałyśmy się.
Dopadła mnie nuda, zateem postanowiłam poczytać jakąś książkę. Weszłam do pokoju Alice i znalazłam Wichrowe Wzgórza, co ona za badziewie czyta? Wzięłam to i usiadłam w salonie. Było strasznie cicho, jedyny dźwięk w pokoju to ten jak przewracałam kartkę. Nawet nie zauważyłam, że na dworze zrobiło się ciemno. Książka okazała się… nie było taka straszna, jak mi się wydawało. Przeczytałam całość, w zaledwie jeden wieczór! Nagle zrobiłam się strasznie głodna. Miałam ochotę na konia z kopytami. Dosłownie. W ciemnościach podreptałam do kuchni, jedyne światło dochodziło z salonu z małej lampki. No i teraz z lodówki. Zawartość wielkiego białego urządzenia to koncentrat pomidorowy, plasterek sera, mleko... pusty karton mleka, sól, zaraz sól? co sól robi w lodówce? Mniejsza z tym.. To wszystko co tu było i co ja miałam, kurwa z tego zrobić? Pieprzony brak, produktów spożywczych...
Postanowiłam zaatakować Alice, żeby coś kupiła po drodze. Modliłam się w duchu, żeby chciała dziś wrócić do domu. Napisałam do niej sms o wymownej treści: "Ja pierdolę."
Parę sekund później otrzymałam odpowiedź: "Ja zaraz też ; ). Co chcesz?"
"Jeść." Odpisałam.
" Sprawdzałaś w lodówce czy coś jest?" - T a jej kurwa, wszechwiedząca mądrość mnie co najmniej irytuje.
"Alice, Kurwa! Wracasz dziś?"
"Tak wracam. Będę w markecie, co kupić?"
" Zadzwoń jak tam będziesz. Tylko szybko."
Postanowiłam zjeść kanapkę z serem. Kurwa, nie ma chleba. Co to za kuchnia, w której nie można zjeść nawet jebanej kanapki!
Dla odstresowania, przygotowałam sobie gorącą kąpiel w jacuzzi. Dostałyśmy je od Emmetta, na dzień kobiet. Zapaliłam zapachowe świeczki i położyłam się w moim małym raju. Zasnęłam na jakąś godzinę. Świeczki przez ten czas się wypaliły i zgasły. Obudził mnie dźwięk komórki. Sięgnęłam po telefon i zobaczyłam na wyświetlaczu imię przyjaciółki.
- Halo?
- No kurwa. Bells! Trzeba było dłużej nie odbierać, słuchanie tego irytująco monotonicznego dźwięku przy dzwonieniu jest niezwykle ciekawe.- krzyczała Alice po drugiej stronie.
- Zasnęłam.
_____
* Musiałam kogoś uśmiercić, padło na Charliego, jeśli ktoś go lubił( jest ktoś taki? xd) to sorka.
- Jestem w sklepie.- i nagle przypomniałam sobie o swoim wielkim- mega- głodzie.
- No i to mi się podoba. Chcę lody waniliowe i truskawkowe.
- Jaja sobie robisz? Byłaś głodna! Nie przyszłam tu po pieprzone lody.
- Nie skończyłam. Weź - zastanowiłam się chwilę- pomidora, czekoladę białą.. albo nie mleczną, albo wiesz co, weź obydwie oraz M&M'sy , jabłka, pasztetową i...
- Może wezmę każdy produkt z każdej półki po sztuce?
- Spierdalaj, zgłodniałam. Jeszcze ogórki kiszone, a i grejpfruta.
- Fuj, zjesz to wszystko na raz? Jesteś obrzydliwa. No dobra, głodomorze, coś jeszcze?
- Nie. Alice, tylko się pośpiesz, ja umieram!- wykrzyczałam błagalnie do słuchawki.
Jakieś 30 minut później usłyszałam ją wchodzącą do domu. Zdążyłam już wyjść z wanny i wysuszyć włosy. Mój żołądek już krzyczał z wnętrza mnie samej. Dosłownie wyrwałam jej siatkę z ręki. Przyjaciółka wyciągnęła pomidora i zaczęła kroić.
- Wyciągnij chleb.- powiedziała.
- Nie ma.- całkowicie o nim zapomniałam...
- Ja pieprzę, to jak zjesz tą swoją pasztetową?
Uśmiechnęłam się i sięgnęłam po nią. Odwinęłam kawałek foli ochronnej i ugryzłam.
- Popierdoliło cię?- Alice spojrzała na mnie z obrzydzenie.
- Miałam ochotę. Podaj ogórka.- wyciągnęłam do niej rękę w oczekiwaniu na spełnienie prośby. Podała mi go. Teraz obie ręce miałam zajęte. Przeszłam do salonu i włączyłam telewizor. Jadłam raz z lewej, raz z prawej ręki. Gdy przeżuwałam, krzyknęłam głośno do Alice siedzącej w kuchni.
- Przynieś jabłka! I czekoladę!
- Którą?
- Obie. W sumie przynieś całą siatkę z zakupami!
Przyjaciółka zrobiła to o co ją poprosiłam. Usiadła obok mnie i przyglądała mi się z zaciekawieniem. Zaczęło mnie to wkurzać, więc spojrzałam się na nią złowrogo i powiedziałam ciche: "Co, kurwa?" Wzruszyła ramionami i obróciła się w stronę telewizora. Siedziałyśmy i oglądałyśmy jakiś film sensacyjny. Kiedy się skończył, Alice znowu się na mnie gapiła. Zajadałam się właśnie przepysznym grejpfrutem i wydawałam z siebie ciche pomruki w stylu: "Mmmmmm."
- W życiu nie jadłam czegoś pyszniejszego. - Ally uniosła jedną brew- Naprawdę, smakuje zajebiście.
- Ale wiesz, że nie lubisz grejpfrutów?
- No to najwyraźniej polubiłam. Nie patrz tak, ludziom to się zdarza!- westchnęła i mogłam przysiąc, że słyszałam ciche: "Ludziom tak". Zignorowałam to. Nagle Alice zaczęła opowiadać o swoim Jasperze, jaki on jest zajebisty, i mądry, i miły, i kurwa idealny. Przytakiwałam co chwilę ze znudzeniem. Po dłuższym czasie przyjaciółka zrozumiała, że mnie to nie interesuję, trochę się podąsała. Później zmieniła temat. Mówiła o nowych projektach sukienek i tym podobnych sprawach. Gadałyśmy i gadałyśmy. Wreszcie spojrzała na zegarek.
- Nie idziesz do Inferno?
- Może pójdę. Nie mam jakoś ochoty na seks, ani na alkohol.- Kurwa, coś mi się popieprzyło w tej mojej pięknej główce!
- Idź, zabawisz się!
- A co planujesz? Jasper? Dopiero co się z nim widziałaś!
- Planuję umilić ci czas, głupku!
- No dobra, ale jak dasz mi jakieś swoje nowe ciuchy.
Pociągnęła mnie i moje M&M'sy na górę do jej pokoju i zaczęła mnie stroić jak lalkę
Barbie. To trwało mniej więcej jakieś trzysta lat i sześć minut. Alice ma naprawdę talent, te jej ubrania są świetne. Nie wiedziałam co wybrać, po wielu poszukiwaniach...
- Chcę to.- wskazałam na niebieską sukienkę. Ściśle przylegała do skóry i była wiązana na szyi, ukazywała część pleców i sięgała mi do kolan. Moja najdłuższa sukienka... Z tego właśnie powodu zrezygnowałam z bielizny. Ponownie.
Alice piszczała na mój widok i skakała z radości, że mi się podoba jej dzieło.
Ruszyłam do klubu. Modliłam się, aby Jake nie było, kazał by mi sikać na jakiś jebany patyk i zepsułby mi żart. Na moje szczęście, nie było go dziś. Przedarłam się przez tłum i usiadłam przy barze. Jakiś słodki szatyn puścił do mnie oczko. Uśmiechnęłam się i zamówiłam moją ulubioną Margaritę. Powoli popijałam drinka przez słomkę, aż zrobiło mi się bardzo nie dobrze. Wstałam, świat trochę zawirował. Gdy biegłam do łazienki, cała żywność jaką dzisiaj pochłonęłam wylądowała na dotąd czystej podłodze. Jakaś kobieta podała mi chusteczkę i wytarłam się. Ponownie zakręciło mi się w głowie. Kucnęłam, na chwilę zapominając o braku bielizny. Miałam szczerą nadzieję, że nikt nie zauważył mojej nagości. Co się dziwić, uprawiałam tu seks i nikt tego nie widział. Wstałam, gdy podszedł jakiś człowiek i zaczął sprzątać. Skierowałam się do wyjścia. Dziś noc była wyjątkowo zimna. Powolnym krokiem przy jasnych ulicznych latarniach spacerowałam. Wciąż czułam ten nie przyjemny smak w ustach. Byłam jeszcze blisko Inferno, zamknęłam oczy i głęboko odetchnęłam wilgotnym chłodnym powietrzem. Nagle jakaś obca niezidentyfikowana dłoń dotknęła mojego ramienia. Odwróciłam się i zobaczyłam Edwarda. Czyżbym zapamiętała jego imię?
- Co ty tu robisz? - zapytałam ściągając jego rękę ze mnie.
- Zaczęło się od tego, że powiedziałaś "do zobaczenia". Później wchodzę do klubu i cię widzę, postanowiłem do ciebie podejść, ale ty nagle wybiegłaś, potem nie mogłem cię znaleźć, aż wyszedłem na zewnątrz i patrzę, że idziesz. I oto jestem.- uśmiechnął się.
- Jeśli chodzi o ścisłość nie zaczęło się od powiedzenia "do zobaczenia", tylko od seksu, a jeszcze ściślej zaczęło się od twojej ręki na moim pośladku.- powiedziałam zdenerwowana.
- Pamiętasz? Jak miło. - zironizował - Co się stało, że wybiegłaś?
- Zwymiotowało mi się...
- To byłaś ty!- zachichotał.
- Nie waż się kurwa śmiać! Zjadłam trochę za dużo.
- Chodź do mnie. Do mojego domu.- Edward spojrzał na mnie i wydawał się być całkiem poważny. Nie ma to jak walić prosto z mostu!
- Hę? Chyba coś ci się tam, w głowie nieźle pojebało. Wyraźnie mówiłam, że to seks JEDNORAZOWY i bez zobowiązań!!
- Nie chcę seksu. Chodź do mnie do domu.- Czego on kurwa, chce jak nie seksu?
- Nie umawiam się z byłymi.- powiedziałam i szybkim krokiem ruszyłam przed siebie. Edward poszedł za mną i złapał mnie za rękę. O dziwo nie protestowałam. Kurwa.
- Możemy zostać przyjaciółmi.- przyjaciół mu się, ja pierdolę, zachciało.
- Chyba ocipiałeś.
- Kolejna zasada​?- przytaknęłam- Dużo ich masz.
- Dziesięć.- Szeroko otworzył oczy. Właśnie spostrzegłam, że znowu stanęliśmy, a Edward wciąż trzymał moją dłoń w swojej. Nie wyrwałam się, było mi przyjemnie ciepło.
- Powiesz jakie są inne zasady?- spytał i powoli pociągnął mnie w przeciwną stronę od mojego domu.
- Nie powiem. Znasz już ich wystarczająco dużo. Idziemy do ciebie?
Przytaknął, a ja westchnęłam i wydałam z siebie ciche: " niech ci będzie"
Szliśmy jakiś kilometr. Po drodze Edward za wszelką cenę próbował ze mnie wyciągnąć moje dziesięć zasad. Rozmawialiśmy trochę o Alice, o Forks, o naszych ulubionych miejscach. Oprócz tego spotkaliśmy jakieś miliony kobiet, każda z nich odezwała się do... nas, a brzmiały mniej więcej tak: "Cześć, Ed. Kiedy się znów spotkamy?". No i gdyby wzrok mógł pożerać, już byłabym schrupana. Każda z tych lasek, wierciła mi dziury wzrokiem na całym ciele, przy tym co chwilę uśmiechając się zalotnie do, cytuję:" Eda".
Edward zwolnił pod gigantyczną willą. Było za ciemno, abym mogła ocenić wygląd zewnętrzny, ale musiało być pięknie, skoro wnętrze przypominało jakiś pałac. Jasne ściany, miękkie czyste dywany, dużo pokoi. Idąc do salonu, mijaliśmy przezajebistą kanapę i wiele innych przezajebistych mebli. Musiał mieszkać z kobietą, nie możliwe żeby on... tak sam. Te idealnie dobrane kolory, ten styl...
- Jesteś żonaty?- zaśmiał się i zaprzeczył.- Masz dziewczynę.- ponowił gest.- Mieszkasz z matką?- znów pokręcił głową.- No to kurwa, kim ty jesteś, człowieku?! Nawet ja tak nie mam w domu! - wykrzyczałam z nutką zazdrości.
- Mieszkam z siostrą.- zachichotał, a ja pokiwałam głową z podziwem i dalej rozglądałam się po pomieszczeniu. Siedzieliśmy chwilę w ciszy.
- Całkiem zapomniałem!- wykrzyczał Edward, aż podskoczyłam.- Czego chcesz się napić?
- Wody.- uśmiechnął się- czy mogę się gdzieś trochę umyć? Wciąż czuję ten nieprzyjemny posmak.
Wskazał ręką drogę do najbliższej łazienki. Opłukałam usta. Wzięłam do ust jednego tik taka. I wróciłam do towarzysza.
- Więc- zaczęłam- Edward, bogaty, szczęśliwy, bez zasad, jak żyjesz?
- Bogaty, pół szczęśliwy, ale też mam zasady. Nie przyprowadzam byle kogo do domu.- posłał mi łobuzerski uśmiech.
- Czuję się taka.. wyjątkowa. - zironizowałam.
Przez chwilę ogarnęło mnie uczucie, że chcę się z nim znów przespać. Jest tak pociągający, nic na to nie poradzę. Ten jego lekki zarost, piękne oczy, boskie.. inne części ciała. I.. on potrafi ze mną rozmawiać, nie pragnie tylko seksu, może naprawdę się zaprzyjaźnimy. Przez całą noc intensywnie gadaliśmy o nas samych, o naszych bliskich, nawet o nowej sympatii Alice, dosłownie o wszystkim. Nie zorientowałam się ile czasu minęło, nagle zaczęłam ziewać, przeprosiłam Edwarda, mówiąc, że to nie przez niego, tylko jestem zmęczona. I parę minut później zasnęłam. W czasie tego jakże błogiego stanu czułam, jakby mnie ktoś przenosił, otworzyłam lekko oczy i zobaczyłam Edwarda. Zaniósł mnie do jakiegoś pokoju i położył na wielkim wodnym łóżku. Wyglądał tak pięknie, a ja nie chciałam zostawać sama.. więc poprosiłam, aby położył się ze mną. I tak spaliśmy razem, jako przyjaciele. Jak się później dowiedziałam rozmawialiśmy do czwartej rano!
Obudziły mnie skrzypiące drzwi. Przetarłam rękoma oczy i podniosłam się do pozycji siedzącej. Jestem z siebie taka dumna, pamiętam skąd tu się wzięłam. Bells, ty dorastasz. Do pokoju wszedł Edward, był w samej koszulce, no i w bokserkach, rzecz jasna. Podszedł do łóżka i się uśmiechnął. Na rękach trzymał małą drewnianą tackę z dwoma talerzami i kanapkami na nich, była kawa. O matko on jest idealny... Szybko w myślach klepnęłam się w policzek . Ał.. bolało.
- Wstałaś już? Tak pięknie spałaś. A to co szeptałaś przez sen- rozmarzył się- cudowne, nigdy tego nie zapomnę.
Osłupiałam, patrzyłam na mojego przyjaciela szeroko otwartymi oczami i próbowałam sobie przypomnieć o czym śniłam, lecz nic nie przychodziło mi do głowy.
- Co takiego mówiłam?
- Nie powiem, ty mi nie powiedziałaś swoich zasad!- pokazał mi język.
Usiedliśmy razem przy tacce i zajadaliśmy się przygotowanym posiłkiem. Gdy złapałam za kromkę , znów poczułam dziwne zawroty głowy. Zrobiło mi się bardzo nie dobrze. Wstałam, zakryłam usta dłonią, a Edward zrozumiał aluzję i pokazał mi szybko łazienkę. Znowu zwymiotowałam. Założę się, że to ta pasztetowa. Odgrywa się na mnie za to, że ją tak brutalnie pochłonęłam. Czułam, że była jakaś nie świeża. Wróciłam do pokoju, a przyjaciel czekał na mnie ze szklanką wody. Zapytał co się stało, więc opowiedziałam mu o wczorajszej "kolacji". Tylko się ze mnie śmiał, chociaż kategorycznie mu tego zabroniłam. Oberwał ode mnie całkiem mocno w ramię za chichot.
Później od początku zaczęliśmy temat moich zasad.
- No więc, wymień te, które znasz.
- Nie śpisz z kimś dwa razy, to jest dobre, ja zazwyczaj też nie.
- Zazwyczaj?- uśmiechnęłam się.
- Mogę zrobić wyjątek, Bello- Mrugnął do mnie. On mrugnął!
- Wymieniaj dalej.
- Nie mówisz swojego imienia. Tę zasadę złamałaś. Nie umawiasz się z - pokazał palcami cudzysłów- byłymi, jeśli tak ich można nazwać. - i zachichotał.
- To wszystko?
- Nie, to są tylko trzy, reszty nie znam.
- No i dobrze, to i tak za dużo. Mógłbyś mi powiedzieć, która godzina?
- Czternasta.
- Alice pewnie się zamartwia. Mogę od ciebie zadzwonić? Nie wzięłam telefonu, jak zwykle, z resztą.- pokiwał głową i podał swoją komórkę. Wykręciłam numer przyjaciółki i nacisnęłam zielony przycisk. Po drugiej stronie odezwał się męski głos- Jasper. Poinformował mnie, że Alice się kąpie. Poprosiłam, aby przekazał jej, że dzwoniłam.
Pieprzony kłamca z tej mojej Alice! Mówiła, że chcę, abym poszła do Inferno, w celu "umilenia czasu", a w rzeczywistości chodziło jej o wolną chatę! Zdzira!



- Zejdź na dół, pokażę ci ten film, o którym wczoraj mówiłem!- krzyknął z salonu Edward.
- Już idę.
Obok niego stała jakaś blondynka... zaraz, zaraz... nie kto inny jak Rosalie, dziewczyna Emmetta!
-Rose- powiedziałam niepewnie, a dziewczyna odwróciła się i uśmiechnęła.
-Och, Bella! Ty tutaj z moim bratem?! Emmett, zobacz kogo przywiało!- No patrzcie jaki świat mały. Mogłam poznać Edwarda wcześniej.. w innych okolicznościach.
Z kuchni przyszedł Emm. Zachichotał.
- Z czego, kurwa rżysz?
- Z Edwardem? No nieźle mała. W sumie wy jesteście z tej samej Ligii, no nie?
- Jesteśmy przyjaciółmi. Ale wracając do ciebie, nie powiedziałeś, że jesteś już w Forks.
- Wróciliśmy wczoraj, zostałem trochę u mojej ... narzeczonej -wskazał na palec Rosalie przybrany pięknym brylantowym pierścionkiem. Podbiegłam do niej i zapiszczałam.
- O matko, tak się cieszę!
Usiadłam z nimi na kanapie i rozmawialiśmy o ich wyjeździe i o tym kiedy zamierzają się pobrać. Powiedzieli, że na razie nigdzie się nie spieszą. Zgodziłam się z nimi, według mnie śluby są przereklamowane. Minęły jakieś dwie godziny. Mój żołądek już wariował z głodu, ponownie. Gdy nastąpiła chwila ciszy w towarzystwie, postanowił się odezwać, żołądek oczywiście. Edward zaraz zerwał się z fotela i złapał się za głowę:
- Bello jestem straszną gosposią!- zachichotałam- zapomniałem, że ty dużo jesz!- zrobiłam minę w stylu" Zaraz ci wpierdolę". Podbiegł szybko do kuchni- na co masz ochotę?
- Dopiero co jadłam śniadanie. A z resztą muszę dbać o linię.- Cała ja- Skromna Bella. W myślach parsknęłam śmiechem.
- Daj spokój. Co chcesz?
- I tak muszę już wychodzić.- Zabrałam swoje rzeczy i podeszłam do Edwarda.
- Miło było, przyjacielu.- posłałam mu przyjazny uśmiech.
- Miło było, przyjaciółko.- Staliśmy tak, wpatrzeni w siebie nawzajem. Aż, nagle Edward zrobił coś, co z początku wyglądało na coś innego, na coś złego. Pochylił się nad mną, nasze twarze dzieliły centymetry. Bells, Zasady!!! Lekko rozwarłam usta. Zasady!!!! Edward przybliżył się jeszcze bardziej ZASADY!!!!! zamknęłam oczy. Jego oddech otulił moją twarz, poczułam przenikające od niego ciepło i coś latającego w moim brzuchu. Ta chwila trwała wiecznie. Co najdziwniejsze podobało mi się i chciałam tego. Po długim oczekiwaniu usta Edwarda spoczęły na moim policzku. Westchnęłam. I odeszłam od niego.
Zamówiona przeze mnie wcześniej taksówka czekała już pod willą. Odjechałam z dziwnym poczuciem, że przed chwilą miało tu miejsce jakieś dziwne zdarzenie. Edward.. burzysz mój świat.. zmieniasz mnie... trzeba z tym skończyć.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Melody dnia Nie 15:17, 11 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Melody
PostWysłany: Pon 14:32, 12 Paź 2009 
Miss of the Edward-Land [mod]

Dołączył: 10 Paź 2009
Posty: 547
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Z piekła rodem ; >
Płeć: Seksowna Wampirzyca


Minęły cztery dni od mojego ostatniego spotkania z Edwardem. Po tym jak stwierdziłam, że nasza znajomość jest niezdrowa, próbowałam o nim zapomnieć. Niestety on na to nie pozwalał. Dzwonienie co minutę? Czy tylko mi wydaje się to takie irytujące? Dostaje pełno wiadomości tekstowych i głosowych. Większość o identycznej treści: "Bello, tu Edward. Co się dzieje? Czy coś zrobiłem nie tak? Oddzwoń proszę."
Ja, oczywiście tego nie robiłam, co niby miałam mu powiedzieć? Edward, nie dzwonię, bo mam ochotę cię zerżnąć, a nigdy tego nie robię, więcej niż raz. Więc, lepiej by było, jakbyś trzymał swojego penisa z dala ode mnie. Jeśli kiedyś się wykastrujesz lub zostaniesz transseksualistą, zadzwoń.
I tak jest od tych czterech dni. Dzień w dzień zaprzątam sobie myśli tym facetem.
Nie chodzę do Fire, w obawie, że tam będzie. Oprócz tego, chyba się rozchorowałam od tego wszystkiego co pochłania mój żołądek. Cały czas wymiotuję. Alice już dawno kazała mi iść do lekarza, ale mam to gdzieś. Nie dzieje się nic złego, panuję nad tym.

Emmett przeprowadził się do Rosalie, a Alice coraz częściej nie ma w domu. Siedzę tu sama z moim laptopem i non stop oglądam filmy. Martwi mnie mój ciągły głód i to jak przytyłam. Moja waga zmieniła się o 3 kilo! Jestem modelką, muszę dbać o to, co jem. Chociaż, prawdę mówiąc nigdy nie zwracałam uwagi na to co właśnie gryzę, mam świetną przemianę materii i nigdy nie tyłam. Fakt faktem, coś się ze mną działo. Kurwa.

Dziś piątek, aktualnie leżę w łóżku i rozpaczam nad swoim zjebanym życiem. Tak właściwie jest na co narzekać. Mam wielki dom, dobrą pracę, pieniądze, samochód, ciuchy, wielką garderobę, wszystko czego chciałaby kobieta. Ale czy na pewno? Moja przyjaciółka mnie olewa. Już nie siedzimy razem przy ekranizacji powieści Duma i Uprzedzenie, jak zawsze w soboty rano. Nie chodzimy razem do centrum handlowego, nie robimy wypadów do miejscowych nocnych klubów, już nawet nie rozmawiamy. A co z facetami? Nie uprawiałam seksu z mężczyzną od poniedziałku! Te nieliczne rękoczyny nie są brane pod moją uwagę, to po prostu część dnia. Pragnę tylko jedzenia, no i Edwarda. Chcę z nim porozmawiać. Nie, nie mogę. Opanuj się! Tego kwiatu to kurwa pół świata! Przykazania są w moim życiu praktycznie od urodzenia! Nie mogę ich tak po prostu łamać.
Mogłabym zrobić listę złamanych zasad z Edwardem. To nie byłoby trudne. Hmm.. Pamiętałam jego imię, ba coraz, więcej imion zapamiętywałam ( Pierdolony Dupek Jake na przykład). Szczytowałam z jego imieniem, on zna moje imię, rozmawiałam z nim więcej niż to konieczne, nazwałam go przyjacielem i... tamten pocałunek. Dla przypadkowego świadka wydawać się by mogło, że to zwykłe cmoknięcie w policzek. Ale to nie tak. Te mijające sekundy i nasze twarze zbliżające się do siebie, ciepły oddech Edwarda na moich ustach, policzku, skroniach, oczach, a nawet czole. To było coś więcej! I to właśnie jeden z wielu powodów, trzymania rzekomego przyjaciela z dala ode mnie! Muszę po prostu porzucić te wszystkie myśli. A z resztą, nie mam na nie czasu.
Dziś sesja z nowym fotografem. I znów poczułam ból ze straty Francois. Niestety trzeba żyć dalej. Spojrzałam na zegarek, za dwadzieścia minut dziewiąta. W studio fotograficznym miałam być na dwunastą. Przez ten czas musiałam zdążyć się uporządkować i ogarnąć, ZJEŚĆ coś koniecznie, najlepiej coś czego będzie dużo i żeby była w tym czekolada. Fuj, byłam żałosna.

Po wstaniu z łóżka, od razu weszłam do garderoby. Przygotowałam zestaw ubrań na dziś i skierowałam się pod prysznic. To ciekawe, że za każdym razem, gdy tam jestem przypominam sobie o Edwardzie. O nim.. całym. Ach, ja i moje brudne myśli. Może po prostu przestanę się myć.
Godzinę później byłam ubrana i pachnąca. Zrobiłam sobie parę kanapek i wciągnęłam je, kurwa tak szybko, że już o nich zapomniałam.
Wzięłam telefon do ręki, sześć nieodebranych połączeń. Wcale nie jestem ciekawa od kogo. Czy on się wreszcie odpierdoli ode mnie. Jak mam zapomnieć, jak on mi w tym kurwa nie pomaga?!
Wreszcie wybrałam numer Alice i nacisnęłam zielony przycisk. Po paru sygnałach odebrała. W tle słyszałam jęki! Jak najszybciej chciałam zakończyć rozmowę, poinformowałam ją gdzie będę. Czy ona naprawdę nie mogła na chwilę przestać? Na pytanie: "Jesteś u Jaspera?" odpowiedziała cytuję" oo.. 'pojękiwanie'.. aaa.. 'krzyki'.. TAAAAK!" Fuuuuuuuuj. Za pieprzenie się w trakcie rozmowy telefonicznej z Bellą, dostaje się wpierdol. Aly najwyraźniej jeszcze o tym nie wie. I kurwa przez nią miałam ochotę na seks. Tak wiem, normalnego człowieka powinno to odstraszyć, ale ja.. nie jestem człowiekiem, jestem Bellą. Może Pan Nowy Fotograf będzie boskim ciachem do schrupania. Mogę przed nim udawać łatwą.. nie zaraz, ja jestem łatwa. Hmm.. no to problem z głowy.

Dzisiejszy dzień nie zaczął się jakoś zajebiście. Bella użalająca się nad sobą? Nie... to nie działo się naprawdę. Do tego pierdolony okres mi się spóźnia i jestem jeszcze bardziej wkurwiona. Nienawidzę tego pieprzonego świata! No i jestem głodna. ZNÓW. Kurwa. Jedynym plusem dzisiejszego dnia jest to, że jeszcze nie rzygałam. Jestem z siebie bardzo dumna. Dzięki temu, może ominie mnie wizyta u leka... no i kurwa wykrakałam! ... w mojej głowie zawirowało, a dzisiejsze śniadanie wylądowało na podłodze. Miałam ochotę krzyczeć! Jak to możliwe? Przecież przed chwilą czułam się świetnie!


AAAAAA. KURWA, KURWA, KURWA. JESTEM JESZCZE BARDZIEJ GŁODNA!


Toć to, ja pierdolę , przechodzi ludzką naturę!
Pośpiesznie wytarłam brudną podłogę, wyszorowałam zęby no i oczywiście musiałam zmienić tę zarzyganą bluzkę. I wreszcie sięgnęłam po kluczyki do samochodu i odjechałam z tego przeklętego miejsca.
Na miejscu byli już jacyś ludzie. Widziałam parę innych modelek. Gdy tylko weszłam do budynku, gdzie wszystko miało się odbyć, zjechały mnie wzrokiem. Gapiły się na mnie. Pierdolone dziwki. Skierowałam się do recepcjonistki, a ona kazała mi pójść do sali, gdzie znajdował się fotograf. Weszłam, ale nikogo tam nie było. Nie, zaraz był jakiś mężczyzna, podeszłam do niego.
- Dzień dobry. Pan jest nowym fotografem?- zapytałam, a facet odwrócił się i przyjrzał mi się uważnie, bardzo uważnie. Oczy zatrzymał przy moich piersiach. Bezczelny przystojny dupek.
- Ekhem. Jestem tutaj.- machałam rękami przed jego twarzą, a on się ocknął i spojrzał wyżej.
- Tak. Proszę, mów mi James.- powiedział uwodzicielskim tonem. Widać było, że też ma ochotę na numerek, więc postanowiłam z skorzystać z okazji.
- James, nie bzykałam się od tygodnia i jest mi z tym strasznie.. niewygodnie. Masz zamiar mnie przelecieć, czy szukać kogoś innego? Wybacz za bezpośredniość. - zachichotał. Normalnie większość facetów się trochę boi, gdy to mówię, odstraszam ich tym. Nie wiem dlaczego. Tak po za tym, mówiłam do fotografa, a jeśli się obrazi, czy jakieś inne gówno w tym stylu? On tylko zachichotał.
- Powiedziałam coś śmiesznego?- zapytałam wkurwiona.
- Musisz być bardzo zdesperowana. Skoro chcesz to zrobić tu i teraz.
-Wierz mi, robiłam to w bardziej skandalicznych miejscach. Więc?
- Przykro mi, że nie zaspokoisz swojej potrzeby - uśmiechnął się przepraszająco- ale jestem gejem.- co za pieprzony tchórz. Spojrzał się w prawo. Kłamał. Parsknęłam śmiechem.
- Wcale, że nie. Gdzie jest twoja laska? - westchnął.
- To jedna z modelek. - wiedziałam, po prostu widziałam, że nie jest gejem.
- Ale z ciebie pierdolony tchórz! Wiem, że masz na mnie ochotę. A twoja panna nawet się o tym nie dowie.- mrugnęłam do niego i uśmiechnęłam się zalotnie. Nie pójdzie, ciota. Za bardzo się boi. Kurewska "boi-dupa".
Odwróciłam od niego, żeby pójść dalej i szukać kolejnej ofiary, kiedy poczułam jego ręce na brzuchu.
Tak suko, bierz mnie!

Pociągnął mnie za rękę do łazienki męskiej i zaczął obmacywanie. Jego usta brutalnie naciskały na moje. Nie powiedziałam, że mi się to nie podoba.
- Chyba dawno cię nie pieprzyła ta twoja modelka.
- Zamknij się.- przerwał pocałunki i spojrzał się na mnie z pożądaniem. Ale w jego oczach widziałam, coś więcej. Nie wiem co to było, ale trochę się tego przestraszyłam. Gdy tylko zaczął mnie rozbierać, miałam to głęboko w dupie. Po chwili złapał w dłonie moje piersi. A ja poczułam ogromny ból. Aż jęknęłam. Jezu, co on chce mnie udusić przez cycki? A może chce je zgnieść?
- Ał!
- Co?
- Nie zgniataj mnie tak! Kurwa.- wykrzyczałam.
- Ledwo cię dotknąłem! - spojrzałam w dół na jego dłonie, które już mnie nie trzymały, a ja wciąż czułam ból.
I nagle całe pożądanie ze mnie uciekło. Ochota przeminęła. Ubrałam się i wyszłam z kabiny. Poprawiałam się prze lustrem. Gdy nagle zobaczyłam rozwścieczoną twarz.
- Chyba nie zamierzasz tak mnie zostawić!- krzyknął i objął mnie w pasie.
- Zostaw mnie!- próbowałam się wyrwać z jego żelaznego uścisku.
- Wezmę cię tu. Czy tego chcesz czy nie!
- Spierdalaj! - złapałam jego rękę i z całej siły ugryzłam. Nagle dostałam w twarz, z drugiej ręki. Na swój sposób było to nawet podniecające.
- Rozbieraj się dziwko!- złapał za moje majtki i ściągnął je szybko do kolan.
W tym momencie poczułam się jak dziwka. Byłam jakaś popierdolona. Miałam na to ochotę. Ochotę na tego pieprzonego skurwysyna, który próbował mnie zgwałcić. A z drugiej strony strasznie się bałam. ”Rozsądna Ja” mówiła mi, że mam mu przypierdolić i uciekać. A ”Sukowata Ja” mówiła, że mam dać się wypieprzyć. Jestem pojebana!
Rozsądek wygrał. Kopnęłam go z całej siły w jaja i wybiegłam z łazienki.
Co chwilę oglądałam się za siebie. Ale, na szczęście, chuj nie wyszedł za mną. Prawie zaśmiałam się z tego jak ryczał po moim uderzeniu. Już miałam ochotę sprawdzić, czy nic mu tam nie odpadło.
Gdy już zbliżałam się do drzwi, odwróciłam głowę by zobaczyć tego tam fiuta, czy nie idzie za mną. I to wszystko co pamiętam z tamtego dnia...




Obudziłam się w jasnym pomieszczeniu. Miałam wrażenie, że już tu byłam. Przetarłam oczy. Moja głowa! Ał. Złapałam się za czoło i jęknęłam z bólu. Przejeżdżając ręką po głowie poczułam małą ''górkę".
- Gdzie ja kurwa jestem?- wyszeptałam. Podniosłam się trochę i usiadłam. Te meble, dywany, kolor ścian, i... o rzesz kurwa, ja pierdolę ,moja mać jestem u Edwarda!
Jak to się mogło stać?
Postanowiłam odtworzyć wszystkie ostatnie wydarzenia, które pamiętałam.
Poszłam na sesję, spotkałam pierdolonego fotografa, który próbował mnie zgwałcić, później uciekałam przed nim, drzwi i huk.. . Następne co pamiętam, to ja, leżąca na wielkim wodnym łóżku.
Jedynym sposobem na dowiedzenie się wszystkiego było zrobienie tego:
-Eeeeedwaaaard!- wrzeszczałam z całej siły. A niby, po co się fatygować i zapieprzać po całym domu, w poszukiwaniu tego słodkiego dupka?
Usłyszałam jak ktoś biegnie w kierunku mojego pokoju. Po chwili, do pomieszczenia wpadł zmachany Edward. Oddychał tak jakby biegł z kilometr!
- Bella, Bells, jak się czujesz?- złapał mnie za rękę, oczywiście wyrwałam mu ją - Jak twoja głowa? Tak mi przykro, ja naprawdę nie chciałem!- zaczął się nerwowo tłumaczyć. Powiedział jeszcze kilka zdań, brzmiących mniej więcej tak samo jak te poprzednie. Poczekałam, aż się zamknie. Chyba zrozumiał aluzję, bo nagle zamilkł.
- Dzięki Edward, że wreszcie mogę się odezwać!- wrzasnęłam zdenerwowana- Wytłumacz mi, proszę, skąd się tu wzięłam, co się stało i dlaczego kurwa jestem u ciebie, proszę.
- Och, to ty nie pamiętasz... No więc, dziś w studio fotograficznym stałaś blisko, za blisko drzwi, gdy je otwierałem. I .. no ten.. tak jakby. Troszkę... oberwałaś.
- A więc stąd ten guz.- mruknęłam bardziej do siebie niż do niego, pokazałam mu ręką znak, by kontynuował.
- Leżałaś na podłodze, natychmiast wezwałem pomoc. Później zobaczyłem Jamesa.
- Tego pierdolonego fotografa?
- Nie, James to mój znajomy. Chłopak jednej z moich modelek.- że niby kurwa co?
- Że niby kurwa co?- powtórzyłam swoją myśl na głos.- Czekaj, czekaj. Twojej modelki? Zacznijmy może od tego. Kim jesteś?
- Edward jestem?- powiedział, a raczej zapytał zmieszany.
- Tego nie wiedziałam idioto...Gdzie pracujesz kurwa?!
- Jestem fotografem.
- Ale James powiedział, że to on jest..- chyba ktoś będzie miał kastrację.
- James był tam tylko gościem, a co ci powiedział, zrobił ci coś?- pokręciłam przecząco głową, jeszcze tego mi brakowało, żeby zaczął się martwić!
- No więc, wracając do opowieści. Zobaczyłem go i poprosiłem o pomoc, ale on tylko zaklął i wyszedł pośpiesznie. Następnie wziąłem cię na ręce i zawiozłem do domu.
- Dzięki, tak myślę...
- Nie masz za co dziękować. Patrząc z fizycznej strony dostałaś ode mnie wpierdol..- zachichotał.
Poprosiłam Edwarda o trochę prywatności. Wzięłam prysznic, ubrałam się i już miałam wychodzić, gdy...
- Czekaj, pogadajmy! Dlaczego nie odbierasz moich telefonów?- złapał mnie za ramię i spojrzał głęboko w oczy. Ach, te kurewsko cudne oczy.
- Nie, nie mamy o czym gadać, Edward. Muszę iść.- wyrwałam się z jego rąk i wybiegłam. Spacerkiem szłam do głównej ulicy, tam udało mi się złapać taksówkę. Do domu dojechałam, koło popołudnia. Alice jak zwykle nie było.
Zjadłam obiad. Obejrzałam Dumę i uprzedzenie, sama. Zwymiotowałam. Zasnęłam. I to wszystko.

Sobota, kolejny dzień, w którym będę kompletnym leniem i nic nie zdziałam. Pomyślicie sobie, że praca modelki to ciągłe sesje, jakieś inne 'modelkowe' gówna. Być może, ja taka nie byłam. Bo tego nie potrzebowałam. Mój tata po śmierci zostawił mi swój majątek. I od tego czasu byłam po prostu bogata. Oczywiście, te sesje fotograficzne co jakiś czas dostarczały mi mnóstwo kasy. Oprócz tego, czasem dostawałam pieniądze za seks. Ale to było dawno.
Dziś postanowiłam ponowić próbę seksu. Tyle, że tym razem dobrego seksu. Bez pieniędzy, oczywiście.
Po tym jak ''obowiązkowo" zwymiotowałam i uzupełniłam z powrotem swój żołądek, weszłam na portal randkowy i założyłam sobie profil.

Login: Sexy_sex-machine
Imię i Nazwisko: Bella Swan
Wiek: 23
Miasto: Forks
Parę słów o sobie: Nie szukam przyjaciela, ani miłości. Potrzebuję JEDNORAZOWEGO, dobrego seksu z mężczyzną.

Napisz wiadomość.


Użyłam starego zdjęcia, jednego z moich ulubionych. Zaśmiałam się raz jeszcze ze swojego login`u. Seksowna seks maszyna.. hahaha. Idealne.
Odeszłam od komputera i postanowiłam wziąć gorącą kąpiel.
Trwało to jakąś godzinę. Zrelaksowana i wypoczęta, wzięłam z lodówki zwyczajną pasztetową i skierowałam się do laptopa.
Wiedziałam, że w ciągu godziny raczej nikt nie napisze, ale weszłam po prostu odruchowo.
I wtedy mnie zamurowało.
12 wiadomości!!!
Najpierw zobaczyłam same nagłówki:
"Cześć sexy Bello, jesteśmy sobie pisani"
"Chyba szukamy tego samego..."
"Zerżnął bym cię. Wiem, że to lubisz, suko <sex> "
Uśmiech na mojej twarzy powiększał się z ilością przeczytanych wiadomości.
Zapowiada się ciekawy ... harmonogram na najbliższy seks.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)

Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Strona 1 z 1
Forum www.thepowerofedward.fora.pl Strona Główna  ~  Koncik Pisarza / Fanfiction / Autorskie

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu


 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach