Forum www.thepowerofedward.fora.pl Strona Główna
Autor Wiadomość
<   Koncik Pisarza / Fanfiction / Autorskie   ~   Forever Together [+13] Rozdział 13 (12.10)
Amy2092
PostWysłany: Pon 14:35, 12 Paź 2009 
Bob Budowniczy

Dołączył: 11 Paź 2009
Posty: 116
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lubelskie ^^
Płeć: Seksowna Wampirzyca


Forever Together

To ma być moje pierwsze z pierwszych opowiadań o Zmierzchu. Nie ma Belli, i nie będzie.! Bo mam dość tego niezrównoważonego psychicznie dziecka... ;D

Rozdział pierwszy: Nowy dom.


Dojeżdżaliśmy. Tato wysadził mnie przed budynkiem, postawił moje torby i walizkę, po czym odjechał bez słowa pożegnania. Westchnęłam tylko.
Zaczynam nowe życie, bez tamtej rodziny. Plecak wzięłam na jedno ramię, torbę z laptopem przewiesiłam przez drugie. W obydwie ręce wzięłam po torbie, a za sobą ciągnęłam wielką czarną walizkę na kółkach. Byłam ubrana w krótkie jeansowe spodenki i czerwoną bluzkę w białe paski na ramiączkach. Do tego turkusowa arafatka, szara bluza przewiązana w pasie.
Nie miałam jak otworzyć przeszklonych drzwi, gdy usłyszałam za sobą głos:
- Na stałe? - Odwróciłam się, i mało brakowało, a wpadłabym na chłopaka o czarnych włosach, oplecionego wianuszkiem dziewczyn. Spojrzały na mnie z chęcią mordu w oczach.
- Tak - odpowiedziałam niepewnie, po czym zdjęłam okulary. Dziewczyny stojące za czarnowłosym chłopakiem spojrzały na mnie kpiąco. Pewnie gapiły się na moje cienie pod oczami.
Ostatnie dwie noce spędziłam przecież na pakowaniu, ciągle sprawdzając, czy niczego nie zapomniałam, a całe dnie przesiadywałam z klasą. Dawali mi po raz kolejny swoje numery Gadaczy, Skype'ów i adresy.
Wiedziałam, że gdybym miała wracać, to tylko do nich. Dopiero teraz zorientowałam się, że owy chłopak wziął ode mnie dwie torby i czekał, aż wejdę do środka. Dziewczyny gdzieś zniknęły.
- Przepraszam, wspomnienia powróciły - uśmiechnęłam się. Postawił torby na ziemi, podszedł bliżej mnie i poklepał pokrzepiająco po ramieniu.
- Rozumiem. A teraz chodźmy, bo zaczyna się ściemniać. - Wskazał na słońce, które chowało się za drzewami. Weszliśmy do środka. Najpierw jakaś miła pani mówiła mi o przepisach i zakazach itp.
- Cóż, obawiam się, że jedyne wolne miejsce jest w pokoju 15... Zaprowadzisz nową koleżankę? - Podała mi klucz. Chłopak pokiwał głową.
- Będziemy razem w pokoju.. Jako jedyny miałem pokój sam, bo byłem bardzo niemiły w stosunku do swoich lokatorów... - westchnął. Parsknęłam śmiechem. - Ale już taki nie jestem. W prawo. Witaj w naszym królestwie. - Powiedział, otwierając drzwi. Pokój był pomalowany na kolor niebieski. Po jednej stronie stały dwa łóżka, ich szafki nocne stykały się ze sobą.
- I jak pierwsze wrażenie? - Zapytał niespodziewanie. Mruknęłam coś, po czym Maks (bo tak miał na imię mój współlokator) po przedstawieniu się sobie nawzajem pomógł mi się rozpakowywać. Spóźniliśmy się trochę na kolację, to też wzbudziliśmy sobą niemałe zainteresowanie. Maks zaprowadził mnie do stolika, przy którym siedzieli jego koledzy.
- Słuchajcie, to jest Am. Dzieli ze mną pokój. - Oświadczył im poważnie, po czym odsunął mi krzesło. Prawie nic nie zjadłam. Maks powiedział, że gdybym była głodna, wystarczy słowo, a na pewno coś się dla mnie znajdzie. Widocznie on tutaj rządził. Po kolacji Maks i jego koledzy pili piwo, a ja siedziałam z nosem w laptopie. Pisałam właśnie notkę na prywatnym blogu.
- Co ty, blogujesz? - Zapytał Daro.
- A no tak - odparłam, po czym powróciłam do pisania.
- Ej, Maks! Twoja dziewczyna jakaś nie w sosie, popraw jej humor! - Krzyknął Daro.
Wkurzyłam się. Zamknęłam z trzaskiem laptopa i spojrzałam na Dara z chęcią mordu w oczach. Spoliczkowałam go, po czym wzięłam telefon z szafki nocnej i zamknęłam się w łazience. Wystukałam sesemesa [SMS] do kolegi: "Haay. Już mnie próbują swatać. Mam pokój z jakimś chłopakiem..". Po chwili odpisał: "Zakładam, że nie jesteś zachwycona. Zawsze możesz do nas wrócić, pamiętaj o tym. Nie ma Ciebie niecały dzień, a my chodzimy smutni jakby ktoś umarł".
Zrobiło mi się smutno. Pogrążyłam się w rozmyślaniach, do rzeczywistości przywrócił mnie Maks, żegnający swoich "gości".
- Do jutra. I nie ważcie się włazić tu rano przez okno, bo wam łby poukręcam.
- Dobra, dobra. - Kiedy zamknął za nimi drzwi, wyszłam.
- Oni tak zawsze?- zapytałam ponuro.
- Zazwyczaj, ale nie przejmuj się nimi. - Odpowiedział z uśmiechem.
Niespodziewanie Maks oparł ręce na ścianie, o którą byłam oparta.
- Daj mi przejść - powiedziałam, po czym ręką z góry walnęłam go w przedramię. Jęknął z bólu.
- Coś ty taka agresywna? - Zapytał podejrzliwie. Uśmiechnęłam się tylko złośliwie. Podeszłam do komody i wyciągnęłam z niej piżamę (tą, którą chłopcy mi kupili) i kosmetyczkę, po czym zniknęłam w łazience. Wzięłam szybki prysznic, po czym przebrałam się w moją pseudo-piżamę. Kiedy wyszłam, Maks popatrzył na mnie jakbym była jakąś grecką boginią.
- Coś ze mną nie tak? - Zapytałam.
- Nie! Wręcz przeciwnie. Jestem pod wrażeniem.
- Nigdy nie mieszkałeś z dziewczyną, co?
- Zgadłaś. Idę pod prysznic.
Kiwnęłam głową i już kończyłam notkę na blogu.
Maks po 25 minutach wyszedł z mokrymi włosami. Miał na sobie piżamę, która była prawie taka sama jak moja.
- To żeśmy się dobrali! - Zaśmiałam się. Do późna w nocy siedzieliśmy na moim łóżku, oparci plecami o ścianę, niemal stykając się ramionami, popijaliśmy piwo a potem doszło coś jeszcze, ale co to już nie pamiętam…
Opowiadaliśmy o sobie nawzajem, muszę powiedzieć, że świetnie się z nim dogadywałam. W końcu, około trzeciej, oparłam się głową o silne ramię mojego kompana, i chyba zasnęłam, bo urwał mi się film.
W każdym bądź razie, kiedy się obudziłam, ujrzałam Maksa i jego kolegów, którzy siedzieli na jego łóżku, opierając się o ścianę. Przyglądali mi się. Chciałam na nich porządnie wrzasnąć, ale bolało mnie gardło. Głowa jeszcze bardziej. Jednym słowem: kac.
- Jak się czujemy?- zapytał Maks z troską.
- Ma.. macie coś od bólu głowy? - Wychrypiałam, opadając bezsilnie na poduszki. Odpowiedział mi zbiorowy wybuch śmiechu, jednak mój kolega z pokoju w ogóle się nie śmiał.
- Wynoście się stąd. Lepiej załatwcie jakieś tabletki na kaca, bo nam się biedna dziewczyna wykończy - odpowiedział im mój wybawiciel. Zamknął za nimi drzwi, po czym wyjął z tylnej kieszeni jeansów listek tabletek.- Trzymaj. Weź dwie i popij wodą. Jest w szafie, obok pudełek po butach - powiedział cicho, po czym wyszedł z pokoju. Czyżby się obraził? Ale za co? Wypiłam posłusznie tabletki, po czym wstałam przytrzymując się ściany i poczłapałam w mojej pseudo-piżamce i kapciach na korytarz przy wejściu, aby kupić sobie kawę z automatu.
- O! Amanda! Przyszła paczka do ciebie! - Wydawało mi się, że kobieta z recepcji wrzeszczy na mnie, ale to tylko kac. Podała mi sporych rozmiarów pakunek, a ja, ledwo co go unosząc, poszłam powolnym krokiem dalej.
Tak więc, po drodze do automatu wpadłam na Maksa. Cmoknęłam go w policzek na przywitanie.
- A to za co? - Zapytał zaskoczony moim gestem.
- Za wczorajszy wspaniały wieczór i poranne tabletki - odpowiedziałam konspiracyjnym szeptem. Bez słowa wziął ode mnie paczkę i razem poszliśmy w stronę automatów.
Pokazując się razem wzbudziliśmy niemałe zainteresowanie. Dziewczyny posyłały mi piorunujące spojrzenia, ale ja je ignorowałam. Czułam się bezpiecznie, mając u swego boku faceta. Kiedy wracaliśmy do pokoju, natknęliśmy się na dyrektorkę domu.
- Droga panno, myślę, iż najwyższy czas się przebrać. - Uśmiechnęła się do nas promiennie. Widocznie wzięła nas za zakochanych.
- Tak, wiem. Byłam tylko po kawę i paczkę - wyjaśniłam.
Kobieta poszła dalej, a my weszliśmy do pokoju. Rozsiedliśmy się na moim łóżku, jak zwykle opierając się o ścianę. Piliśmy kawę. Rozpakowałam paczkę. Były w niej słodycze, listy od moich najukochańszych, różne drobiazgi, a od chłopaków... slipki!! Tak! Przysłali mi slipki, z dopiskiem: "Żebyś nie musiała prać swojej pięknej piżamy, podobno ręczne pranie szkodzi paznokciom Very Happy. Tęsknimy!! :*". Uśmiechnęłam się tylko.
- Ile ty tak właściwie masz lat? - Zapytałam.
- Czternaście. A co?
- Nie, nic. Po prostu tak się zapytałam.

Reszta dnia upłynęła szybko. Zjedliśmy wraz z Maksem wszystkie słodycze, gadając przy tym o wszystkim i niczym. Potem graliśmy w nogę, a raczej ja uczyłam się bronić, a oni strzelali karne. Po 22 wróciliśmy do pokoju. Pierwsza zajęłam łazienkę i wykąpałam się. Padałam na twarz, ale jednak mimo to sprawdziłam pocztę i odpisałam na maile od klasy. Potem pisałam notkę na blogu, ale padłam twarzą na klawiaturę. Maks znalazł mnie taką.
- Amanda, kładź się spać. Jesteś zmęczona - szepnął mi koło ucha.
- Yhyymm.. Ja ciebie też kocham… - Wymamrotałam. Zaśmiał się tylko cicho, zamknął laptopa, przynajmniej tak słyszałam. Położył mnie i przykrył.
- Dobranoc - mruknął na tyle głośno, żebym usłyszała.
- Yhymm.. - Odpowiedziałam. A potem wpadłam już całkowicie w objęcia Morfeusza.


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Amy2092
PostWysłany: Wto 16:48, 13 Paź 2009 
Bob Budowniczy

Dołączył: 11 Paź 2009
Posty: 116
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lubelskie ^^
Płeć: Seksowna Wampirzyca


Haha, nikt tego nie przeczytał.xdd Wieeem, takie nudne ;/ Ale to moja pierwsza twórczość własna ;] Nie poddam się, tylko dam chap drugi Very Happy


Rozdział drugi: Plotka i piosenka.


Obudziłam się grubo po 9. Podparłam się na łokciach i ziewnęłam. Zerknęłam na łóżko obok. Mój kolega jeszcze spał. Nie chcąc go budzić, dokończyłam wczorajszą notkę na blogu, napisałam kolejną i poczytałam nieco informacji. Zastanawiałam się, jak to będzie ze szkołą. Były nikłe szanse na to, że ktoś mnie zaadoptuje przez te dwa miesiące. Z tych moich ponurych rozmyślań wyrwało mnie ziewnięcie mojego kolegi.
- Jak się spało? - zapytałam się, patrząc na niego.
- A dobrze. Śniło mi się, że m.. A z resztą, nieważne. Co ci się śniło?
- Nic - ziewnęłam. - Idziemy na śniadanie?
- Obawiam się, że już dawno po. Śniadanie jest u nas od 7:30 do 9:30. A jest już przed 11. Ale możemy iść coś zjeść na miasto. Co ty na to?
- Może być. Ale mam nadzieję, że to niedaleko? Jestem głodna.
- Nie. Naprawdę mnie kochasz? - Zapytał z zadziornym uśmiechem.
- Co?! A.. Nie.! No coś ty.. Ja zawsze tak bredzę jak jestem zmęczona - odpowiedziałam.
- Ahha. Dobra, mniejsza z tym. To twoje "wyznanie" pozostanie między nami. - Znów się uśmiechnął, ale tak, że po chwili wybuchłam śmiechem, a Maks ze mną.

Poszłam do łazienki, on w tym czasie zebrał ekipę do wypadu na miasto. Gdy wyszłam, wszyscy siedzieli w komplecie, ubrani. Czego nie można było powiedzieć o mnie. Nadal w piżamie, ale z mokrymi włosami, wyszłam po suszarkę i ubranie.
- Ty jeszcze nie gotowa? - Zapytał z wyrzutem Daro.
- A ty? Mógłbyś raz na tydzień zmienić bluzkę - pokiwałam głową. Poszłam do łazienki, wysuszyłam włosy, ubrałam się i wyszłam.
- Dobra, czyli idziemy. Wy idziecie na pizzę, my na śniadanie.
- Oo, czyli wczoraj do późna pracowaliście? - Zbijał się z nas Daro.
- Wyobraź sobie, że miałam lepsze zajęcia. Gadałam całą noc z chłopakiem, więc Maks nie mógł spać. - Kłamałam.
- To ty masz chłopaka? A myślałem, że to ja zasłużę sobie na taki tytuł. - Strzelił focha z przytupem Daro.
- Nie, nie mam. Chłopakiem, ale nie moim. Z klasy. - Zaśmiałam się.
Chwyciłam torbę, w której miałam telefon, portfel a także masę innych, całkiem niepotrzebnych rzeczy. Niespodziewanie Maks chwycił moją rękę. Zaskoczył mnie całkowicie, ale chcąc utrzeć nosa tym panienkom, nie puszczałam jego ręki, aż do dojścia do przytulnego lokalu o słodkiej nazwie "Sweet Muffins". Zamówiliśmy tam po talerzu omletów, na słodko oczywiście z bitą śmietaną. Potem kawa, gofry i ciacho. Już wyciągałam portfel, ale Maks chwycił mnie stanowczo za nadgarstek. Syknęłam z bólu.
- Ja ciebie zaprosiłem. - Powiedział poważnie, po czym uśmiechnął się. Westchnęłam tylko i pozwoliłam mu położyć odpowiedni banknot na stoliku. Wyszliśmy i znów chwycił moją rękę. Wyplątałam ją z palców mojego, teraz już, przyjaciela.
- Coś nie tak? - Zapytał zdziwiony.
- Nie, po prostu.. Przyjaciele, tak? - Wyciągnęłam w jego kierunku dłoń.
- Przyjaciele - odwzajemnił gest, po czym i tak trzymał mnie za rękę. Wróciliśmy do domu, pod ostrzałem wścibskich spojrzeń.
- Hej! Zaczekajcie. Czy to prawda, że śpicie razem? - Zapytał rzeczowo Matt. Zrobiłam się czerwona na twarzy ze wściekłości.
- Kto ci naopowiadał takich bzdur?! - Wrzasnęłam na pół korytarza. Wszystkie głowy zwróciły się w naszą stronę.
- E.. Y.. Noo.. Nikola z Natą powiedziały tak wszystkim.- powiedział zmieszany.
- Które to, Maks? - Zapytałam słodko i zatrzepotałam rzęsami.
- Chodź - chwycił moją rękę i pociągnął w nieznanym mi dotąd kierunku. Doszliśmy do pokoju numer 13. Otworzył drzwi.
- CO ZA BZDURY WYGADUJECIE?! ŻYCIE WAM NIEMIŁE?!?! - wrzasnął na dwie dziewczyny, które aż podskoczyły, wylewając na siebie latte. Spojrzały na mnie i Maksa jak na obłąkanych.
- Że co proszę? - Powiedziała wytapetowana lalka.
- Że to. Myślisz, że każdy będzie milczał? Lepiej zmyj tą tapetę, to pogadamy. JA z NIM nie śpię, tak dla waszej wiadomości. Jakbyście miały coś takiego jak mózg, pewnie byście pomyślały trochę, że to jest nielegalne! Dwie tlenione blondynki, ale żeście się dobrały. Gratuluję pomysłu na plotkę! Nikt wam nie uwierzył, bo każdy wie, że Maks nie jest taki. - Powiedziałam i wyszłam trzaskając drzwiami. Pobiegłam nad wodę. Siadłam na molo i zaczęłam płakać. Wyciągnęłam z torby komórkę i szybko wystukałam numer, nawet sama nie wiedziałam, do kogo.
- Tak, Am? - odezwał się Michał. Więc to jego numer podpowiedziała mi świadomość. Zaszlochałam, otarłam łzę, która akurat spływała mi po policzku, już miałam się odezwać, ale on mnie uprzedził: - Ty płaczesz? Znamy się tyle lat, a ja jeszcze nie widziałem, żebyś płakała - powiedział zszokowany.
- T..tak! Mówią, że śpię z Maksem! Wiesz, z tym chłopakiem, co mam pokój… - zaszlochałam, zaczęłam nieopanowanie łkać. - Rozumiesz?! Tutaj są jacyś chorzy ludzie! Kiedy przyjedziecie?
- Jestem jutro z rana z Kubą.
- Ale jak się tutaj dostaniecie?
- Mam w końcu tego mojego ścigacza, nie?
- Zdałeś?! Zdałeś!! Gratuluję, no i przyjeżdżajcie.
- Przenocujesz nas?
- Jasne - po czym rozłączyłam się.
Nadal płakałam. Tusz mi się zapewne rozmazał, choć nie pamiętałam nawet, czy się dziś malowałam. Nałożyłam słuchawki na uszy i zapuściłam Pink- Sober. Po chwili śpiewałam razem z piosenkarką. Bez najmniejszego trudu płakałam i śpiewałam.
I don't wanna be the girl who laughs about this
Or the girl who never wants to be alone
I don't wanna be that call at four o'clock in the morning
'Cause I'm the only one you know in the world that won't be home

The Sun is blinding
I see everything
Ooh, I am blinding
That's not the way I want my summer to end

I'm safe
Up high
Nothing can touch me
Why do I feel this party's over?
No Pain
Inside
You're like protection
How do I feel this good and Sober?

I don't wanna be the girl who has to fill the silence
Quiet scares me 'cause it's words are true
Please don't tell me that we had that conversation
Now remember save your breath, this one's for you.

The light is coming
And it whispers to me something you replaced
I am the calling
And If I never sell gold I'm the only one to blame

I'm safe
Up high
Nothing can touch me
Why do I feel this party's over?
No Pain
Inside
You're like protection
How do I feel this good and Sober?

Comin' down
Comin' down
Comin' down
Spinnin' Round
Spinnin' Round
Spinnin' Round
Lookin' at myself, Sober

Comin' down
Comin' down
Comin' down
Spinnin' Round
Spinnin' Round
Spinnin' Round
Lookin' at myself, Sober

When it's good, then it's good, yeah it's all good
Till it goes bad
Till you're trying to find the you that you once had
I have hurt myself crying;
Never again
Broken down in agony
Just tryin' a find a way

I'm safe
Up high
Nothing can touch me
Why do I feel this party's over?
No Pain
Inside
You're like protection
How do I feel this good and Sober?

No Pain
Inside
Nothing can touch me
Why do I feel this party's over?

No Pain
Inside
You're like protection
How do I feel this good and sober?

How do I feel this good and Sober?

Will I ever feel this good Sober?

No Pain
How do I feel this good sober?
Dopiero gdy ktoś objął mnie ramieniem, zdałam sobie sprawę, że cała plaża mnie słuchała. Mój wzrok padł na Nikolę i Natalię, które rozdziawiły buzie, widząc, kto mnie obejmuje. Był to Maks, do tej pory niedostępny na rynku największych ciach. Ja go traktowałam od początku jak przyjaciela, więc on też mnie tak traktował.
- Ładnie śpiewasz - szepnął. Wtuliłam się w niego i dalej płakałam.
Był chyba w szoku, że pod tą maską takiej wyluzowanej dziewczyny kryje się wrażliwa, mała, krucha osóbka. Wypłakałam już wszystkie łzy, więc odsunęłam się od niego, wyciągnęłam chusteczki i wytarłam łzy. Zerknęłam na niego. Miał mokrą całą bluzę.
- No tak, teraz ty jesteś mokry. - Zaśmiałam się, innym głosem, który zmienił się na skutek płaczu. Uśmiechnął się.
- Zawsze mogę pożyczyć od ciebie bluzę. Zdaje się, że w szafie wisi kilka typowo męskich. - Moje kąciki ust lekko podniosły się u górze. Schowałam słuchawki i puściłam Sober na całą głośność i razem śpiewaliśmy:
No Pain
Inside
You're like protection
How do I feel this good and Sober?

No Pain
Inside
Nothing can touch me
Why do I feel this party's over?

No Pain
Inside
You're like protection
How do I feel this good and sober?

How do I feel this good and Sober?

Will I ever feel this good Sober?

No Pain
How do I feel this good sober?
Wstaliśmy i poszliśmy w stronę domu obejmując się w pasie. Na swoich plecach czułam setki spojrzeń. W pokoju padłam na łóżko w dosłownym tego słowa znaczeniu. Pamiętam tylko tyle, że chyba Maks nakrył mnie, a potem już śniłam.
Śniło mi się, że byłam na polanie, leżałam obok jakiegoś kasztanowowłosego chłopaka, a on mnie obejmował.
- Amanda, wstawaj. Chcesz zdążyć na śniadanie? - Usłyszałam głosy, które były jakby za ścianą. Poczułam na swojej twarzy jakiś ciepły oddech, pachnący miętową pastą do zębów. Nagle zdałam sobie sprawę, że to nie owy kasztanowowłosy chłopak ze snu się nade mną pochyla, tylko Maks! Podniosłam się tak gwałtownie, że zderzyliśmy się głowami.
- Dzień dobry - powiedziałam, rozcierając sobie czoło.
- Cześć. Wstawaj, zaraz śniadanie.
- Która godzina?!- wrzasnęłam przerażona. Dzisiaj mieli przyjechać!! Znając Michała, wstał o 5 i już o 7 siedział na motorze. Usłyszałam pukanie do drzwi, a w nich stanął Matt.
- Siedem po siódmej, Śpiąca Królewno - powiedział, gdy zamknął za sobą drzwi.
No tak, on mieszkał w pokoju obok, a ja wydarłam się na całe gardło, jak mógł nie usłyszeć. W biegu chwyciłam jakieś ubranie, które leżało na krześle i kosmetyczkę, po czym wpadłam do łazienki. Wciągnęłam na siebie spodnie, trochę za szerokie w pasie, ale miały na szczęście pasek. Umyłam twarz i wypadłam z łazienki. Na mój widok Matt i Maks zaczęli się trząść ze śmiechu. Matt spadł z łóżka.
- Coś nie tak!? - Zapytałam oburzona ich zachowaniem.
- Masz.. na.. sobie.. moje.. spodnie!!!- wrzasnął Maks turlając się ze śmiechu.
- Ahha.. Masz coś przeciwko? Mogę je sobie pożyczyć na śniadanie?
- Jasne. Chodźmy już. - Nadal śmiejąc się we trójkę, wyszliśmy z pokoju.
Maks nie mógł zamknąć pokoju, bo tak się śmiał, więc go wyręczyłam. Weszliśmy do stołówki recholąc się. Wszyscy gapili się na nas jak na obłąkanych. Zasiedliśmy do stołu. Zjadłam porządne śniadanie i zabrałam się za sprzątanie pokoju. Było to prawdziwe wezwanie.
- A co ty tak sprzątasz?
- Zapomniałabym, dzisiaj będę miała gości. Chcieliby przenocować. Jak by tu zrobić, żeby nie spali na podłodze.. - Zastanawiałam się.
- Pójdę spać do pokoju obok - podpowiedział mi Maks.
- Naprawdę? Kochany jesteś! - Rzuciłam mu się na szyję.- Bez skojarzeń! - Dodałam, widząc jego minę.
Po półgodzinie pokój lśnił czystością. Wywietrzyłam też porządnie pościel i pokój.


Jop, it's boring. I know, but YOU must just read and comment Very Happy

Chyba dobrze napisałam.xdd Ach, sorka Madej by mnie opieprzyła jakby to zobaczyła ;]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)

Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Strona 1 z 1
Forum www.thepowerofedward.fora.pl Strona Główna  ~  Koncik Pisarza / Fanfiction / Autorskie

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu


 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach